niedziela, 29 grudnia 2013

A cat and mouse game - CHAPTER III

ROZDZIAŁ TRZECI - A cat and mouse game
SŁÓW: ~3000
GŁÓWNY PAIRING: SeKai

Proszę nie mylić tutejszej Amber z Amber z f(x). Zbieżność imion jest całkowicie przypadkowe.
***
Sehun nie wiedział, gdzie prowadzi go chłopak ani nie wiedział, kim on jest. Cieszył się z jego towarzystwa, ale z drugiej strony bolesne wspomnienia gryzły jego duszę. Za bardzo przypominał mu kogoś, kogo kiedyś kochał. 
Przy nim czuł to samo, 
a wiedział, że to "coś" prowadzi tylko do cierpienia. 
Chłopak miał ochotę się wyrwać, ale był zbyt słaby i ledwo powłóczył nogami. Śmierdziało od niego spożytą wódką i innym cholerstwem, pomieszał wszystko, a mijane drzwi pokoi zdawały się ruszać, jak gdyby chciały go wystraszyć. Sehun rzeczywiście się bał. Czuł się jak dziecko, które za niedługo się popłacze. Złapał mocniej dłoń bruneta przed nim. Ten odwrócił do niego głowę, uśmiechnął się pocieszająco i ruszył dalej. Gdy byli na końcu korytarza, Sehun ujrzał olbrzymie okno. Podszedł do niego, opierając się o szybę czołem. Nie postał tak długo, gdyż chłopak pociągnął go do pokoju. Żaluzje były zaciągnięte, tak, że w pokoju panował mrok. Brunet zapalił małą lampkę nocną na stoliku, chociaż ona i tak nie dawała zbyt dużo światła. Swoim blaskiem obejmowała wyłącznie duże, dwuosobowe łóżko. Sehun nagle poczuł znużenie. Miał ochotę położyć się na tym łóżku, wtulić w kołdrę i odpłynąć w krainę snów. Już był gotowy to zrobić, gdy brunet zatrzymał go, łapając za ramię. 
Blondyn był zmęczony wieczną walką z chłopakiem, więc po prostu przystanął. Skierował swoje oczy na twarz chłopaka. W końcu ze spokojem mógł się jej przyjrzeć. Miał pełne usta, ciemną karnację i piękne, brązowe oczy, które zauważył już wcześniej. Brązowe włosy były w istnym nieładzie. Często opadały mu na twarz, więc nabył przyzwyczajenie śmiesznego potrząsania głową w bok. Był umięśniony, ale nie nazbyt. Idealnie. Jego uśmiech był sympatyczny, lecz prowokujący. Sehun nie potrafił sobie przypomnieć, skąd go zna, aczkolwiek coś mu w głowie świtało. 
-Kim jesteś? - spytał cicho, zmęczony ciągłym zgadywaniem. 
-Przecież się znamy. - odparł tamten swobodnie, wsadzając ręce do tylnych kieszeni. 
-Nie potrafię sobie ciebie przypomnieć. - powiedział Sehun przepraszającym tonem. Naprawdę było mu przykro, że nie potrafi skojarzyć twarzy chłopaka z odpowiednim imieniem. 
-Jongin. - zaśmiał się. Wtedy Sehun sobie przypomniał. Gwałtownie zrobił krok do tyłu, lecz chłopak był szybszy. Stanął zaraz przed drzwiami, zagradzając mu drogę ucieczki. Położył palec na ustach. 
-Jeszcze niedawno mi ufałeś i pozwoliłeś tutaj przyprowadzić. - zachichotał. Sehun zaczął nienawidzić tego śmiechu. Nienawidził tej twarzy, nienawidził tych oczu. Przypomniał sobie, kim Jongin jest i odechciało mu się wszystkiego. 
-Jesteś pojebem. - powiedział zrozumiale Sehun. Kiedy poczuł się w niebezpieczeństwie, potrafił całkiem trzeźwo myśleć. - Podszedłeś do mnie do szkoły. Ja to pamiętam. - cedził przez zęby. 
-Spytałem niewinnie o coś. - Kai zdawał się niewzruszony.
-To nie było niewinne. Spytałeś, czy mam ochotę gdzieś z tobą wyskoczyć, bo chcesz mnie wyruchać. - Sehun złapał się za głowę. - Jesteś nienormalny. 
-Wolałem być szczery niż bawić się w pierdolone udawanki. - zaśmiał się Jongin. Sehun miał już dość. 
-Chcę wyjść. - warknął. Jongin pokręcił ze smutkiem głową. Blondyn usłyszał trzask przekręcanego klucza w drzwiach. Sehun zamarł, patrząc, jak brunet chowa klucz w spodniach, a ściślej mówiąc - w bokserkach.
-Jak sobie weźmiesz to wyjdziesz. - spojrzał na Sehuna. Blondyn podniósł wzrok. Oczy Jongina przeszywały go na wskroś. Zrobiło mu się gorąco, miał ochotę skulić się w kącie, byleby uciec daleko od napływających do niego emocji. Serce tłukło się o żebra, jakby zaraz miało wylecieć. Przełknął głośno ślinę. Chłopak przed nim go odpychał. Czuł do niego wstręt i obrzydzenie. Ale z drugiej strony... Przeklinał się sam w duchu. Wiedział, że to tylko i wyłącznie za sprawą alkoholu. Gdyby był trzeźwy inaczej patrzyłby na całą sytuację. 
Gdyby był trzeźwy, na pewno by tutaj nie wylądował. 
-Mogę tu siedzieć nawet pierdoloną wieczność. - rzucił, odwracając się i pomału zmierzając w kierunku łóżka. Wspiął się na nie, wygodnie rozsiadając po turecku. Kai wydał się zaskoczony. Rozchylił lekko usta, co gwałtownie uderzyło w Sehuna. Starał się nie pokazywać, jak cały w środku wrzał. 
-Jesteś gorszy niż się spodziewałem. - wycedził brunet. Blondyn ocenił, że zaczyna go irytować. Wzruszył tylko ramionami. 
-Nie jest mi z tego powodu przykro. 
-Mówią, że jesteś dla wszystkich sympatyczny. Czemu nie jesteś miły dla mnie, skoro ja też nic złego ci nie robię? - chłopak pomału zmniejszał dystans między nimi. Sehun oblizał dolną wargę. Poza tym nic nie zrobił, jakby nic kompletnie się nie działo. 
-Jestem sympatyczny dla osób, które nie są jakimiś niewyżytymi chujami z Bóg wie jakimi myślami na temat swoich kolegów ze szkoły. - cedził pomału słowa, aby Jongin dokładnie go usłyszał. 
-Nie jesteś moim kolegą. Ja cię praktycznie nie znam. - Kai stał już przed nim. Wystarczyło, żeby wyciągnął rękę. 
-W tym rzecz, Jongin. - Sehun podniósł wzrok. Oczy bruneta wcale nie wydawały się złe. Wręcz przeciwnie. Podobno właśnie one są odzwierciedleniem naszej duszy. Jeśli tak, Kai powinien być troskliwym, pełnym miłości człowiekiem. Sposób, w jaki patrzył się na Sehuna był nienaturalny. Nikt w życiu tak się na niego nie patrzył. Może z wyjątkiem... 
-Kim jest Tiffany? - spytał Kai. Blondyn tego się nie spodziewał. Otworzył usta, a Jongin nagle nachylił się. Przywarł swoimi do jego, agresywnie, jak gdyby zaraz miał go uderzyć zamiast pocałować. Sehun gwałtownie odsunął się do tyłu, prawie spadając z łóżka, patrząc z przerażeniem na chłopaka. Tamten zrobił tylko minę smutnego dziecka, któremu zabrano zabawkę. 
-Czemu się odsuwasz? 
Sehun miał dość. Wstał niepewnie i przywarł do ściany, tak, że Jongina a niego oddzielało masywne łóżko. Czuł na sobie dotyk Kaia. Nienawidził go. Nienawidził, jednocześnie pragnąc więcej. On za bardzo przypominał mu Tiffany. Pierdoloną. Tiffany. Nagle brunet wyciągnął z kieszeni tą samą, foliową paczuszkę co wcześniej i rzucił w Sehuna. Blondyn złapał ją niepewnie, zadowolony, że z dwóch widzących w jego stronę przedmiotów wybrał ten właściwy. Spojrzał na jej zawartość i się skrzywił. 
-Weź to. - powiedział Jongin nieco władczym tonem. 
-Nie mów mi co mam robić. - warknął Sehun, odrzucając torebkę. Ta jednak wylądowała na łóżku. - Nie będę brał żadnych tabletek od ciebie. 
-Mam tego więcej. 
-Chyba musiało cię dos... - nie skończył, bo Jongin przeszedł szybko przez łóżko i znowu stał przed blondynem. Wydawał się rozbawiony całą tą sytuacją. 
-Pierwszy raz ktoś mi się opiera. - zachichotał. 
-Nie jestem gej... - zaczął blondyn, lecz nie skończył, gdyż odwrócił głowę w bok, w konsekwencji czego brunet pocałował go w policzek. Sehun zacisnął mocno usta. 
-Ja też nie, księżniczko. - zamruczał Jongin. - Ale możesz zrobić wyjątek, prawda? 
***
Gdy Chen zorientował się, że Sehun zniknął z sali po prostu spanikował. Wiedział, że Jongina także tu nie ma. Miał złe przeczucia i szalał z wściekłości, że Kai zrobi krzywdę biednemu chłopakowi. Jongdae stał na piętrze, nieco oddalony od szalejącego tłumu i próbował dodzwonić się do Chanyeola. W końcu po trzeciej próbie przyjaciel odebrał, widocznie zdenerwowany. 
-Co chcesz? - warknął. W tle słyszał jakieś westchnienia. Jongdae wyobraził sobie, w jakim momencie przerwał Chanyeolowi, ale szybko odtrącił od siebie ten obraz. 
-Nie wiem gdzie jest Jongin. - powiedział prędko. - Sehuna też nie ma. 
Nastała chwila ciszy. 
-Czemu przejmujesz się głupim dzieciakiem? - powiedział w końcu cicho Chanyeol. Jongdae się tego nie spodziewał. Stał tak z przyciśniętą do ucha słuchawką, z otwartymi jak idiota ustami, patrząc się tępo przed siebie. Czemu przejmujesz się głupim dzieciakiem?
Czemu Chen przejmuje się Sehunem? 
Nie znali się. Nie wiedział nawet o jego egzystencji, dopóki razem z Chanem nie dowiedzili się, że to właśnie ten niewinny blondyn jest kolejną ofiarą Jongina. Jongdae rozłączył się szybko i schował telefon do kieszeni. Poprawił czapkę na głowie, odchrząknął, po czym rozejrzał się pilnie. Na piętrze było ponad dziesięć pokoi. Nie miał zielonego pojęcia, po co rodzicom tak ogromny dom, ale kiedy robił domówki naprawdę było to przydatne. Przynajmniej nikt nie jebał się po kątach, a miał zapewnione dobre łóżko i nieco prywatności. 
Szybko zleciał na dół, do salonu, po czym przeszedł do przedsionka. Stamtąd poleciał do pomieszczenia dla sprzątaczek i, nawet nie pukając, wparował do środka. Siedziała tutaj tylko Amber, relaksując się przed telewizorem. Jongdae ukradkiem spojrzał, że to jakaś kolejna idiotyczna drama. 
-Amber, daj mi klucz. - powiedział szybko. 
-Co się dzieje? - zapytała zdenerwowana. 
-Potrzebuję uniwersalnego klucza. Daj mi go. - Chen starał nie zachowywać się agresywnie. Zdobył się nawet uśmiechnąć. Na ten widok dziewczyna się nieco uspokoiła. 
-Nie mogę. Twoi rodzice zabronili dawać ci tego klucza. - potrząsnęła głową. Głos jej nieco drżał, ale większość ludzi Jongdae się go bała, także do tego przywykł. 
-Dlaczego? - rzucił ostro. 
-Nie wiem. - wzruszyła ramionami.
Chen patrzył się w oczy Amber, a tamta nie spuszczała wzroku. Głupia dziwka. 
-Daj mi go. - powtórzył, jak gdyby głuchy na poprzednie słowa. 
-Al... - zaczęła, lecz chłopak podszedł do niej i przywarł swoimi ustami do jej. Dziewczyna chciała się oderwać, lecz Chen mocno złapał ją za nadgarstki. Drugą ręką objął ją w pasie. W końcu dziewczyna się poddała i także otworzyła usta. Chen mruknął z zadowolenia. Błądząc tak po ciele dziewczyny wyczuł kieszonkę w jej stroju. Nadal zadowalając Amber, wreszcie trafił na poszukiwany obiekt. Wyciągnął z kieszeni klucz, prędko robiąc kilka kroków w tył. Uśmiechnął się, lecz tym razem był to chamski uśmiech satysfakcji z siebie. Dziewczyna gapiła się w klucz trzymany w ręce Jongdae. Była cała czerwona, a w oczach pojawiły się łzy. 
-Moi rodzice nie będą zadowoleni, że molestujesz ich syna. - rzucił, po czym zaśmiał się. - Przykro mi. 
I wyszedł.
***
Chen ponownie wyciągnął telefon i wybrał numer Chanyeola. Właśnie stał na schodach, więc obrócił się raz jeszcze, szukając w tłumie bawiących się ludzi charakterystycznej czarnej czupryny. Nigdzie ich jednak nie było. Zabiję tych dwóch pedałów. 
Chanyeol odebrał szybko. Tym razem w tle nie było żadnych jęknieć ani westchnień. 
Całe szczęście. 
-Chanyeol, mam klucz uniwersalny. - rzucił. - Nie wiem gdzie się pierdolicie, ale jak mi nie powiesz, to was sam znajdę, przysięgam. 
-Pokój numer trzy. - odparł tamten i się rozłączył. 
Jongdae ruszył więc dalej, aż w końcu znalazł się przed poszukiwanymi drzwiami. Rezygnując z formalności, zapukał i zaraz wszedł. Chanyeol stał z założonymi rękoma przy oknie, patrząc się pusto w czarną pustkę za nim. Baekhyun siedział na łóżku, widocznie znudzony. Miał potargane włosy i pogiętą koszulkę. Jongdae przełknął głośno ślinę z obrzydzeniem. 
-I co chcesz teraz zrobić? - spytał Baekhyun. Yeol zmarszczył tylko brwi, ale nawet się nie odwrócił. Chen wzruszył ramionami, bawiąc się kluczem. 
-Znaleźć Jongina. - odparł beztrosko. 
-Chyba Sehuna. - Chanyeol skierował swój wzrok na przyjaciela. Jongdae nie lubił, jak tak się patrzył. 
-Jongina. - powtórzył, akcetując każdą sylabę.
-Przecież on ma z tego tylko uciechę. Nie pierwszy raz bawi się kimś, prawda? - wzruszył ramionami. On ze mną pogrywa. Chen przygryzł mocno dolną wargę. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. 
-Chen, przyznaj się, że zależy ci na Sehunie. - wtrącił się Baek. - Przecież cię za to nie zjemy. 
-Ja nawet nie znam tego całego Oh Sehuna, po co miałbym się nim przejmować? - warknął Chen. Wiedział, że zaprzecza sam sobie, ale nie potrafił zrozumieć własnych myśli. Z pewnych powodów bał się o Sehuna, bał się, że Kai zrobi mu krzywdę. 
-Nie rozumiem cię. - odpowiedział smutno Baekhyun. 
-Ogarnij się do chuja. - Chanyeol zrobił kilka kroków do przodu. - Nie chce mi się bawić w żadne gierki z Jonginem. On jest pojebany i dobrze o tym wiesz. Niech nawet zabije tego całego Sehuna, i tak nikt nie będzie za nim płakał. Kto? Kilka przyjaciół. Rodzina. I tak w końcu każdy o nim zapomni. - ton jego głosu z każdym słowem się podwyższał. Był wściekły. Rozdrażniony. I Chen czuł, że zaraz czymś oberwie. Odwrócił się bez słowa, pociągnął do siebie drzwi, po czym znalazł się szybko na korytarzu. Zamknął pospiesznie pokój numer trzy, jak gdyby chciał o nim zapomnieć. Oddychał ciężko, nie wierząc, co Chanyeol przed chwilą mu powiedział. Jak mógł tak mówić o drugim człowieku? 
W pewnym momencie coś w Jongdae drgnęło. 
Przecież... ja też... 
Chen zaklnął w duchu. Sehun źle na niego działał. Topił jego chłodną barierę oddzielającą od jakichkolwiek kontaktów towarzyskich. Sprawiał, że znowu pojawiały się w nim uczucia, że znowu się o kogoś martwił. 
-Sam sobie poradzę. - wymamrotał sam do siebie, po czym zaczął otwierać wszystkie pokoje po kolei. 
***
Sehun nadal próbował wyrwać się z żelaznego uścisku Jongina, lecz ten mocno trzymał jego nadgarstki, przytwierdzając je mocno do ściany nad głową. Czuł gorący oddech Kaia, z każdą sekundą coraz bardziej przyspieszony. 
-Nie ubieraj przy mnie takich koszulek, bo nie potrafię potem myśleć. - mruczał pod nosem, uśmiechając się zadziornie. Przejechał wargami po jego podbródku, zniżając się aż do obojczyków. Ugryzł delikadnie jeden z nich, na co Sehun nie potrafił złapać oddechu. Zacisnął usta jeszcze bardziej, modląc się, aby to jak najszybciej się skończyło. 
-Nie denerwuj się tak. - wyszeptał mu do ucha. - Przeszkadzasz, a mógłbym to skończyć szybko i bezboleśnie. 
Sehun chciał warknąć, powiedzieć, żeby się odpierdolił, ale z drugiej strony bał się otworzyć ust. 
-Chciałbym, żeby to było dwustronne, księżniczko. - powiedział cicho między pocałunkami składanymi na całym ciele. Blondyn próbował zrobić wszystko, byleby nie zdradzić jego gotujących się wnętrznoci w środku. Był cały rozgrzany. Miał ochotę się poddać, ulec brunetowi, popchnąć go brutalnie na łóżko i samemu ściągnąć wszystko, co tylko miał na sobie. Ale był też niesamowicie uparty w tym, co raz powiedział, więc nie mógł pokazać jego zmiennej natury. 
Czuł dłoń pod swoim podkoszulkiem. 
Wiedział, że Jongin specjalnie się z nim bawi, byleby wygrać w tej głupiej zabawie; byleby pokazać, że to on miał rację, a nie kto inny. Tiffany zawsze górowała, mimo, że tego nie chciałem. 
Nagle Kai delikatnie pociągnął koszulkę w bok, po czym przejechał językiem po jednym z sutków Sehuna. Mimowolnie blondyn wydał jęk, lecz szybko zamknął z powrotem usta. Jongin uśmiechnął się. Ręka wolno zjeżdżała coraz niżej. W końcu znalazła się przy spodniach. 
-Zawsze musisz ubierać takie wąskie spodnie? - warknął Jongin, zerkając w górę. Blondyn przełknął głośno ślinę, patrząc w końcu Kaiowi w oczy. Kiedy chłopak poczuł dłoń na kroczu, mimowolnie podniósł jedną nogę do góry. Jongin szybko złapał ją pod udo i pociągnął wyżej. 
Sehun nie tego się spodziewał, a brunet wykorzystał chwilę nieuwagi. Ponownie złapał usta blondyna w swoje. Kai wiedział, jak Oh pod nim drży, walcząc z podstępnym ciałem. 
-Otwórz. W. Końcu. Te. Pierdolone. Usta. Księżniczko. - wysapał między kolejnymi pocałunkami. W końcu Jongin poczuł, jak Sehun się pod nim pręży. Puścił wciąż trzymane ręce znad głowy, na co blondyn zareagował westchnięciem. Owinął trzymaną nogę wokół pasa bruneta. W końcu język chłopaka wylądował w ustach Sehuna, badając każdy jego zakątek. Zdziwił się, że niewinnie wyglądający blondyn nie wydaje się być w tym nowy. Nie miał jednak czasu na takie myśli. Musiał korzystać, póki to było możliwe.
W pewnym momencie Sehun odepchnął go mocno. Zdezorientowany Kai chciał znowu zaatakować, lecz blondyn skutecznie go powstrzymał. 
-Robię to, bo mi, do cholery, za bardzo kogoś przypominasz. Nie myśl, że zmieniam dla ciebie orientację. Pierwszy i ostatni raz. - rzucił wściekły. - Ściągaj, kurwa, te ubrania. Nie będziesz się chyba pierdolił na niby? - powiedział, jednocześnie odpinając guzik w dżinsach.
***
Chen stanął zirytowany przed ostatnim możliwym pokojem. Był zmęczony i zdenerwowany maksymalnie. Nawet nie raczył zapukać, po prostu wpakował klucz do zamka, przekręcił i prawie wykopał drzwi. Wiedział, że trafił. Widział to przed sobą. Ale z drugiej strony miał też ochotę wyrzygać się w bok, wyjść, schować się, wymazać te obrazy z pamięci. Kiedy tylko przekroczył próg, Jongin nawet nie raczył na niego spojrzeć. Nadal był zajęty miarowymi ruchami bioder w Sehunie, a ten gryzł poduszkę z podniecenia. Co chwila krzyczał w nią imię Kaia, co tylko motywowało tamtego do dalszej roboty. Chen zobaczył, że plecy Jongina w niektórych miejscach są podrapane. Blondyn automatycznie chciał się wyrwać brunetowi, gdy Jongdae im przeszkodził, lecz Jongin trzymał go mocno i nie chciał wypuścić. Kiedy usta Sehuna otworzyły się do krzyku, ten zajął je swoimi. Chen zacisnął mocno zęby, podszedł powoli do łóżka i kopnął Kaia prosto w żebra. Brunet syknął i przewrócił się w bok, jednocześnie zlatując na podłogę. Sehun zakrył się szybko kołdrą, uważnie przeszywając wzrokiem dwóch chłopaków. 
-Ubieraj się. - syknął Jongdae w kierunku blondyna, a on nie miał nawet zamiaru sprzeciwstawić się gospodarzowi. Chen obszedł powoli łóżko, patrząc z politowaniem na Jongina. 
-Jesteś pierdoloną dziwką. - warknął, ponownie kopiąc bruneta w brzuch. Tamten zwinął się, lecz nadal nie wydał z siebie żadnego dźwięku. 
-Suką, chujem i wszystko, co możliwe na tym świecie. - Jongdae mówił bardziej przez zęby, gdyż ze wściekłości nie był w stanie się rozluźnić. 
-O co ci chodzi? - spytał Jongin, odwracając głowę w poszukiwaniu swoich ciuchów. 
-Sehun, daj mu jego szmaty. - rzucił Chen, a tamten prędko go posłuchał. Był już ubrany, więc tylko stał i patrzył się z przerażeniem na cały incydent. Kai zbytnio nie spieszył się z zakryciem swojego ciała. Kiedy w końcu był gotowy, niechętnie wstał, stając twarzą w twarz z Jongdae. Chłopak poprawił tylko czapkę na głowie, odchrząknął nieśmiało, a kilka sekund później uderzył Jongina w twarz prawą pięścią. Nie bolałoby pewnie, gdyby nie liczne pierścionki na palcach. Jongin zwalił się z nóg, uderzając ponownie o ziemię. Chen słyszał, jak Sehun gwałtownie wciąga powietrze za nimi, ale teraz postanowił zignorować chłopaka. 
-I co? Wyruchałeś go? Było miło? - Jongdae nachylił się, uśmiechając sympatycznie. - Kutasiarzu pierdolony. - syknął, biorąc go za koszulkę i przybliżając do siebie. Jongin miał ochotę splunąć mu w twarz, ale się powstrzymał. 
-Jak tam twoje tableteczki? Kiedy zaćpasz naszego ptaszka? - spytał przymilnie Chen. 
-Nikt nic nie brał. - zabrzmiał cichy głos z drugiej strony pokoju. Jongin zamarł. Gapił się w oczy Kaia, które z każdą sekundą się rozweselały. W końcu zabrzmiał głośny śmiech Jongina. Jongdae rzucił nim o ziemie, gwałtownie wstając i się odwracając. Skierował swój wzrok na biednego Sehuna. Kulił się w kącie, jak gdyby to wszystko była jego wina. 
-Co ty powiedziałeś? - zapytał, akcentując każde słowo. 
-Nikt nic nie brał, Chen. - powtórzył Kai, ponownie podnosząc się na nogi. Otarł wierzchem dłoni kącik ust, w ktorym pojawiła się ciepła, metaliczna ciecz. Jongdae przygryzł dolną wargę. 
-Co zrobiłeś z tam... 
-Zawieruszyło się, kiedy pierdoliłem się z Sehunem. - wzruszył ramionami Jongin. - Pewnie leży pod łóżkiem, na którym pier...
-Zamknij się. - syknął Jongdae. Nie wiedział, kogo miał ochotę zabić bardziej. Sehuna czy Kaia. Pewnie obu, gdyby tylko mógł. A na nieszczęście Boże, nie mógł zrobić krzywdy nikomu z nich.



5 komentarzy:

  1. he he he he uwielbiam Cię. Dopiero co przeczytałam poprzednie rozdziały, już mogę się rozkoszować nowym :X Nie zawiodłam się, dalej jest interesująco i wciąga. Tylko coś mi styknęło w końcówce, ale i tak jest supcio.
    Czy wspominałam już, jak bardzo uwielbiam Sehuna w tym opowiadaniu? Nie? To wspomnę raz jeszcze. Uwielbiam tutaj zachowanie Sehuna. Znowu dostajesz nagrodę za scenę w rozdziale. To, kiedy Sehun mówi o pieprzeniu się na niby, WYGRYWA INTERNETY. Cała scena ich 'gry wstępnej' miażdży. Chociaż nie myślałam, że Sehun ulegnie. Bardziej się obawiałam, że jednak Jongin użyje tabletek.
    Matko jak Chen mnie denerwuje. ja wiem, ze on musi taki być, ale matko. xD Nie przeszkadzają mi różne paringi typu ChenxSehun, ale ten nie wypali u mnie. Za bardzo się napaliłam na sekai. Chen zakochany w Sehunie jest intrygujący, ale też wkurwiający XD
    Baekyeol, nie byliby sobą, gdyby się nie przeruchali, prawda? xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MAM TAKĄ OCHOTĘ CI POWIEDZIEĆ, JAKA BĘDZIE REALCJA SEHUN X CHEN ALE NIE, POTRZYMAM CIĘ W NIEPEWNOŚCI, yehet. XDDDDD

      Usuń
  2. O w dupę jeża.
    Jestem totalnie i nieodwołalnie na wieki wieków amen największą fanką postaci Jongdae, jest fantastyczny, wow, wow, WOW.
    Mimo, że Kai jest moim ultimate, tutaj go nienawidzę, krótko mówiąc.
    Sehun irytuje mnie z tym swoim nawiązywaniem do postaci Tiffany, która z każdym kolejnym rozdziałem działa mi na nerwy coraz bardziej.
    SeKai moje OTP, tutaj shippuję Sehuna z Chenem i WŁAŚNIE TUTAJ podkreślę, że nienawidzę Cię tak samo, jak Ty nienawidzisz mnie, za niszczenie mojej wizji wspaniałego i rozkosznego SeKaia.
    Pisz szybko, bo Cię zaciukam.
    Całuski. ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. bosze to jest takie super kocham wątek, gdzie niby zaprzeczają, że nie są homo, ale z drugiej strony ciało i umysł nie są ze sobą zgodne i coś pociąga ich u facetów choć twierdzą, że wolą laski ♥
    co en chen taki zazdrosny :x wgl co to bd jakiś dziwny parigng chen x sehun niby? XD nieeeee
    i tak brawo kai wyruchałeś sehuna <3 i bosze takie super i chen zły ze baekyeolem przerywa XD
    ale kurczę 1 raz CHYBA sehuna z facetem a ani dupa ani nic go nie boli XD
    ale fajnie, że oddał się kaiowi bo mu tiffany przypominał ♥ bardzo dobrze hehe :D
    a ja już liczyłam na naćpanego sehuna tak wgl! może kiedyś xP
    wgl liczę ze w przyszłości o ile bd miedzy kaiem i sehunem to kai też bd na dole! aby też poczuł jak to jest być ruchanym jak się bawi w geja heeh C:

    OdpowiedzUsuń
  4. no i co ja mam powiedzieć? moje felsy sekaiowe szaleją i próbują zrobić wszystko, bym zaczęła krzyczeć. nie dość, że sehun i kai się ruchali, to jeszcze coś się dzieje z chenem. halo, jongdae, wszystko ok? czy ty czasem nie poczułeś mięty do pana oh? przecie kai ci go nie odpuści, hee. :>> czajniczku, wreszcie nadrabiam u ciebie zaległości, aż żałuję, że się tak długo z tym ociągałam, tyle się dzieje!

    kocham, jak jongin mówi do sehuna "księżniczko" to jest takie jdsbskdjgkdsjbgmm, że umieram ;___;

    OdpowiedzUsuń