wtorek, 31 grudnia 2013

A cat and mouse game - CHAPTER IV

Rozdział czwarty - A cat and mouse game
SŁÓW: ~2500
GŁÓWNY PAIRING: SeKai
Dożywotni hejt na Bukę
Szczęśliwego nowego roku, moi kochani! x
Jednocześnie, korzystając z okazji, chciałabym poinformować, iż "Spin the Bottle" zacznę kontynuować jak tylko "A cat and mouse game" się zakończy. Nie jestem w stanie pisać dwóch rzeczy naraz. Bardzo przepraszam!
***
-Zrobiłem to tylko z jednego powodu. - powiedział cicho Sehun po chwili milczenia, gdy Chen wyszedł z pokoju. 
-Nie interesują mnie twoje powody, księżniczko. - rzucił Jongin, uśmiechając się sympatycznie. Wciąż wycierał kąciki ust, a krew nadal się lała, aczkolwiek nie zwracał na to zbytniej uwagi. Nie pierwszy raz ktoś go uderzył; a na pewno tak lekko. 
-Więc mogę sobie spokojnie odejść, a ty mi dasz spokój? - podniósł jedną brew Sehun. - Doskonale. - powiedział, po czym się odwrócił. Jongin złapał go za nadgarstek, szarpiąc lekko do tyłu. 
-Nie idź. - warknął. Kilka sekund później głos mu złagodniał. - Jeszcze nie skończyliśmy. 
-Ty nie skończyłeś. - zaznaczył Sehun. - Ja mam dość wrażeń na dzisiaj. - odparł zmęczony. Ostatni raz spojrzał w oczy Jongina i to był jego błąd. Coś w nim drgnęło, gdy zobaczył w nich ogromny smutek, z mieszanką zdziwienia oraz wściekłości. Mimo, że jego twarz nie ukazywała żadnych emocji, a jego jedynym sygnałem, iż chciałby, żeby Sehun został była mocna dłoń na ręce blondyna, widział więcej niż powinien był zobaczyć. Oczy mówiły za niego, zastępowały każde fałszywe słowo wydobyte z ust. Chłopak ściągnął z siebie palce bruneta, zaciskając je mocno. 
-Twoje oczy cię zdradzają, Kai. - pokręcił głową. 
-Ciebie twój penis. - warknął Jongin. Nie miał zamiaru przeprowadzać z blondynem niepotrzebnych rozmów. 
-Przestań. - syknął Sehun. - Nie żartuję. 
-Ja też nie. 
Nastała chwila ciszy. Patrzyli się w siebie, jak gdyby widzieli własne twarzy pierwszy raz w życiu. Sehun miał dość. Czuł to samo co przy Tiffany. Dosłownie to samo. Z tą różnicą, iż był teraz z chłopakiem, a nie napaloną dziwką. Ze wszystkich sił próbował opierać się brunetowi, ale najzwyczajniej w świecie nie potrafił. Chyba miał rację. Nikt mu nie potrafi się oprzeć. 
-Szczerze cię nienawidzę i nienawidzę dnia, w którym pierwszy raz do mnie podszedłeś. - wyszeptał nagle Sehun. Jongin otworzył usta ze zdumienia, aczkolwiek nie odpowiedział. 
-Wolałbym nigdy w życiu z tobą nie rozmawiać. Umierałbym dalej z powodu myśli  o tej pierdolonej Tiffany. - kontynuował Sehun. - A teraz nagle wkroczyłeś sobie ty i zjebałeś całe moje plany życia samotnie spędzanych chwil tylko ze wspomnieniami. 
-Kto powiedział, że zostanę z tobą na dłużej? - przekrzywił głowę Jongin, mrużąc oczy. - Że nie jesteś kolejną moją zabawką? 
-Twoje oczy nie kłamią, Jongin. - zaśmiał się lekko blodnyn. 
I w tej chwili to Kai przeklinał swoje oczy, które pokazały wszystko Sehunowi jak na tacy.
***
Chen resztę wieczoru spędził w swoim pokoju położonym w całkiem oddzielnej części domu. Miał dość całej tej imprezy, był wściekły na siebie, na Chanyeola, na Baekhyuna, a zwałszcza na Jongina i Sehuna. Zamknął oczy i zacisnął pięści na poduszce, którą uporczywie trzymał przy twarzy. Miał ochotę, aby ktoś ją mocniej przycisnął, aby tylko Jongdae zabrakło tlenu. Nie było tu jednak nikogo, a także nikt pewnie specjalnie nie był chętny, aby odebrać życie chłopakowi. Westchnął ciężko, zatapiając się jednocześnie we własne myśli. Dlaczego aż tak bardzo przejmował się Sehunem? Czuł, że to wszystko śmierdzi. Śmierdzi tak cholernie mocno, że aż nie mógł wytrzymać dalej tego smrodu. Dlatego zainterweniował. 
Teraz te obrazy prześladowały go non stop, nie zatrzymując się ani na chwilę. 
Nie dość, że Sehunowi to się podobało, to jeszcze zrobił to z własnej, nieprzymuszonej woli. Albo przynajmniej bez tabletek ani żadnych innych środków odurzających. Jongdae był ciekawy, co Kai zrobi z tym świństwem. Zapewne weźmie, kiedy będzie sam. Zawsze tak robił. Był ćpunem, alkoholikiem i wszystko, co najgorsze. Był zepsutym człowiekiem do szpiku kości, a Chen nie potrafił go zostawić. Coś w nim podpowiadało mu, że powinien za każdym razem, gdy ten wpadł w tarapaty wyciągać Jongina z kłopotów, bo tak będzie lepiej. Bo chyba na tym polega przyjaźń. 
Chen nigdy nie miał przyjaciół. Jakiekolwiek związki między grupą ludzi kończyły się na odejściu wszystkich, pozostawiając Jongdae na pastwę własnego losu. Wiedział, że ludzie zadają się z nim tylko dla pieniędzy, czego nienawidził. Zaczął wyszydzać wszystkich wokół, którzy mu nie dorównywali. Kris, który żył własnym życiem i rzadko kiedy przychodził z własnej woli. Chanyeol i Baekhyun, zakochane ptaszki, których związek opierał się na seksie. I Jongin, który był mu najbliższy. 
Nie wiedział, czego obawia się bardziej; Sehuna czy Kaia. Może obu naraz. Obu miał ochotę zakatrupić, zatopić gdzieś w pobliskim jeziorku, zrzucić ze schodów lub powyżynać nożem. Obu miał ochotę schować pod swoje ramiona, ochraniać ich i troszczyć, aby nic im się nie stało. 
Czy Chen był bez uczuć? 
Niewątpliwie. 
Jeżeli chodziło o ludzi, o których nie dbał - zazwyczaj o zupełnych obcych, starszych ludzi, jego lokai, sprzątaczki, rodziców, nieznajomych w szkole... 
Oprócz Sehuna. 
Sehun mu coś przypomniał, nie wiedział tylko, co. Uporczywie próbował przywołać do głowy wspólny obraz z tajemniczym blondynem, lecz wszelkie jego starania spełzły na niczym. Zrezygnowany i wyczerpany w końcu zapadł w sen.
***
Była piąta rano, gdy Sehun wsiadł do swojego auta, nie bacząc nawet na pozostawionych w domu Chena przyjaciół. Nie wiedział, czy bezpiecznie dojedzie do domu. Nie przejmował się, że jeszcze trochę niewyraźnie widzi i strasznie śmierdzi od niego alkoholem. Nie przejmował się także tym, że na siedzieniu obok siedzi zanudzony Jongin. 
-Gdzie mieszkasz? - zapytał Sehun. Kai jednak nie odpowiadał. Gapił się pusto w przestrzeń, jak gdyby głuchy na słowa blondyna. Tamten szturchnął go lekko, lecz ten potrząsnął tylko głową i przeczesał palcami ciemne włosy. 
-Zostaw mnie pod szkołą. - odparł krótko. Sehun wzruszył ramionami, przycisnął pedał gazu i ruszył. 
***
-Na pewno dojdziesz? - martwił się Sehun. Jongin miał już go dość, więc warknął tylko, żeby sobie pojechał. Tamten niespodzewanie się obruszył, zatrzasnął drzwi i odjechał z piskiem opon. Nie spodziewałem się, że wybrałem sobie tak drogą ptaszynę. Z drugiej strony podobała mu się ta opcja. Nadal nie potrafił przyswoić sobie uczuć, jakie żywił do chłopaka. Kiedy przy nim nie był wszystko wydawało się proste i sensowne. Zabawić się i zostawić. Gdy tylko stawał obok niego, każda mała rzecz zaczęła się komplikować. W pewnym momencie zza szkolnego budynku wyszedł mężczyzna ubrany w drogi, czarny garnitur. Rozejrzał się, a po chwili zmniejszył odległość dzieląca go od Jongina. Miał jasne włosy zaczesane na jeden bok i pokaźny rozpychacz w jednym uchu. Dodatkowo drugie ucho pokryte było samym żelastwem, które także widniało w wardze chłopaka. Strzelił kostkami i uśmiechnął się, pochylając lekko. 
-Dzień dobry. - powiedział spokojnie. 
-Yookwon. - odparł Jongin bez emocji. Nie miał czasu na formalności. 
-Wiesz chyba, po co przyszedłem? - zapytał, unosząc jedną brew. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, po czym włożył jednego do ust. Zapalił drugi jego koniec i zaciągnął, z wielką, widoczną przyjemność na twarzy. Gdy wyciągnął papieros z ust, odetchnął głęboko, chwilą oddychając smużką dymu. 
-Nie słyszałem odpowiedzi. - oblizał dolną wargę. Jongin go nienawidził. A on nienawidził Kaia. 
-Nie mam przy sobie pieniędzy. - odparł brunet. Blondyn otworzył usta, udając zdumionego. 
-Och? Jak to nie masz pieniędzy? - zapytał widocznie zasmucony. - Chyba się pogniewamy. 
-Nie traktuj mnie jak dziecka, U-Kwon. - warknął Jongin, wsadzając ręce do kieszeni spodni. Zerknął zza budynek, na miejsce, z którego wyszedł mężczyzna, lecz nikogo tam nie zauważył. 
-Nie jestem sam, gówniarzu. - ton głosu Yookwona automatycznie się zmienił. - I nie myśl, że nie widzę, jak się rozglądasz. - wskazał papierosem w twarz Jongina. - Już któryś raz z rzędu dajemy ci towar za darmo. - kotnynuował. 
-Wiem. - przytaknął Jongin. To widocznie zdenerwowało chłopaka. 
-Nie pogrywaj sobie z nami, Jongin. - wysyczał przez zęby, po czym rzucił ledwo zaczęty papieros na ziemię. - Nie wiesz, jak kończą osoby nam dłużne. 
-Wiem. - powtórzył Kai. 
-Och doprawdy? - zaśmiał się Yookwon. - Skoro tak, postaramy się, abyś poznał kolejne nasze sposoby. - po tym pstryknął palcami i nagle na uliczkę wjechało czarne, sportowe auto z przyciemnianymi szybami. Przyhamował zaraz przy Jonginie, jak gdyby kierowca miał zamiar w niego uderzyć. Kai niewzruszony spojrzał na szybę, lecz nie widział, kto kieruje pojazdem. 
-Masz tydzień. - uśmiechnął się blondyn, po czym wsiadł do auta. 
***
Sehun nie miał ochoty widzieć Jongina w szkole, więc go unikał na wszystkie możliwe sposoby. Podczas przerwy obiadowej nie miał nawet zamiaru wchodzić do stołówki. Usiadł na jednej z ławek w szkolnym parku, oddychając świeżym powietrzem. Był głodny, ale nie aż tak głupi, aby iść prosto w ramiona Jongina. Mimo, że po dwóch dobach zaczynało mu brakować Kaia, nie miał zamiaru się dłużej z nim spotykać. To nie było dla niego normalne. Nie chciał przechadzać się po korytarzu trzymając chłopaka za rękę. Nie potrafił sobie nawet tego wyobrazić. Zdawał sobie sprawę, że uległ brunetowi tylko dzięki dużej ilości alkoholu w jego krwi. Gdyby nie to, zapewne nawet nie dałby mu się wyciągnąć z tłumu. 
Gdyby tylko poznał go wcześniej. 
Nagle usiadł obok niego Xiumin, z szerokim uśmiechem na ustach. 
-Hej. - rzucił. Sehun spojrzał na niego i też szybko się rozpogodził. 
-Cześć. - odpowiedział. 
-Jak po imprezie? Probówałem się do ciebie dodzwonić. - zaczął rozmowę. 
-Przepraszam, przez cały weekend nie miałem ochoty wychodzić z domu. - westchnął Sehun. Prawda była taka, że unikał Xiumina i Kyungsoo jak ognia. Nie był nadal otrzęsiony po nocy z Jonginem, więc jego przyjaciele na pewno by coś zobaczyli.
-Rozumiem. - pokiwał głową Xiumin. - Ja miałem strasznego kaca. - westchnął ciężko. Blodnyn mimowolnie się zaśmiał. Minseok zawsze potrafił poprawić mu humor, nieważne, jak zdołowany był. 
-Jongin cię szukał. - rzucił od niechcenia. Blondyn nagle zrzędł. Uciekł wzrokiem na pobliskie drzewa, jak gdyby nie usłyszał, co brunet mu przed chwilą powiedział. 
-Nie obchodzi mnie on. To jest psychol. - warknął. 
-Czyli jednak zgadzasz się z tym, co powiedziałem ci za pierwszym razem. Ale Kai upierał się, że to ważne. 
-Nie chcę go widzieć.
-Za późno, księżniczko. - usłyszał tak dobrze mu znany głos. Przeklnął pod nosem i odwrócił głowę. Zobaczył przed sobą znajomą twarz, znajomą sylwetkę, znajome ciało; tylko tym razem ukryte pod luźnymi ubraniami. Minseok wstał i bez słowa wrócił do budynku szkolnego, zostawiając ich razem. Sehun postanowił, że wyżyje się na nim za to przy najbliższej okazji. 
-Czego chcesz? - warknął blondyn. 
-Kiedy mnie odwoziłeś byłeś grzeczniejszy. - zauważył Jongin, z tym samym, zadziornym uśmiechem na ustach. 
-Nie interesuje mnie to. - fuknął Sehun, mając ochotę podążyć za Xiuminem, lecz Kai go zatrzymał. 
-Zostań. Czemu mnie unikasz? - spytał Jongin, siadając obok niego. Blondyn przełknął głośno ślinę. 
-Nie unikam cię. - odparł mimowolnie. Brunet zaśmiał się głośno.
-Jesteś idiotą. - zachichotał. Sehun uśmiechnął się lekko. Poczuł się nieco lepiej, gdy chłopak rozmawiał z nim normalnie, a nie tylko o tym, w jaki zamiar ma go przelecieć. Gdyby tylko zaczął tak od razu. 
-Masz wolny wieczór? 
To pytanie uderzyło w Sehuna, jak gdyby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Znowu to samo. Przygryzł dolną wargę. 
-Nie. - odparł. 
Jongin złapał złapał jego podbródek i przekręcił w prawo, tak, aby blondyn w końcu na niego spojrzał. Sehun zamknął oczy, a także nie przejawiał żadnych zachowań, które świadczyłyby, że ma ochotę spojrzeć na bruneta. Zirytowało go to, lecz zacisnął tylko mocno wolną dłoń. 
-Zacznijmy od nowa, Sehun. - odezwał się cicho. - Jak gdybym nigdy do ciebie nie podszedł. Jak gdyby nigdy nie było tej... nocy. - ostatni wyraz ciężko przeszedł mu przez gardło. 
Blondyn nadal nie reagował. 
-Hunnie. - wyszeptał Jongin. W końcu Sehun uległ. Usłyszawszy zdrobnienie swojego imienia, tak czule wypowiedziane przez pozornie chłodnego chłopaka... Otworzył oczy. Kai był smutny. Był widocznie smutny i nawet nie próbował tego ukrywać. Niemo błagał blondyna, aby tylko się zgodził. Sehun odsunął się lekko od Jongina. Westchnął ciężko, po czym wyciągnął rękę w jego kierunku. 
-Cześć. Nazywam się Oh Sehun. - zdobył się na uśmiech. 
-Hej. Jestem Kim Jongin i mam zamiar... - ugryzł się w język. - ...i miło mi cię poznać. - dokończył.
***
Yookwon schodził po schodkach do miejsca, które powinno skrywać tylko i wyłącznie małą, nic nie znaczącą piwniczkę. Sam budynek teoretycznie powinien być opuszczony i jego zadaniem było po prostu obrzydzanie całkiem przyjaznej dla oka okolicy. Te tereny już dawno przestały być użytkowane przez ludzi, kiedy zamknięto ostatnią tutaj fabrykę. A przynajmniej tak powinno być. Mimo to budynek był całkiem w niezłym stanie; szło przynajmniej z niego nadal korzystać po przerobieniu podziemi w długi szereg korytarzyków i tuneli, skrywających największe skarby tego miasta. Kiedy otworzył następne, masywne drzwi kluczem znalazł się w ciemnych pomieszczeniu. Jedynym źródłem światła była kołyszącą się lekko żarówka na sznurku, dokładnie umiejscowiona pośrodku pokoju. Przekroczył wilgotną piwnicę pewnym krokiem, po czym ponownie znalazł się przed kolejnymi z rzędu drzwiami. Tym razem z należytym zabezpieczeniem. Wpisał odpowiedni kod, przejechał kartą po pulsującym na zielono polu, po czym poczekał na charakterystyczny zgrzyt. W końcu znalazł się tam, gdzie chciał wejść. 
Nienawidził przeciskać się przez tą ilość drzwi, aczkolwiek nie było mowy o innej formie ochrony. To i tak była najbanalniejsza rzecz, jaką tu zrobili. Ruszył językiem kolczyk w wardze, aby potem przekroczył próg. Jak tylko znalazł się w znajomym przedsionku drzwi automatycznie zamknęły się za nim. Westchnął z ulgą i ściągnął buty. Teraz mógł w końcu poczuć się bezpiecznie. Zawiesił marynarkę na wieszaku i poszedł do salonu. Na kanapie leżała drobna dziewczyna o ciemnych włosach i takich samych oczach. Jej usta zwyczajowo pomalowane były na kolor czerwony, tak samo krwisty jak lakier na paznokciach. Bawiła się telefonem, zapewne umawiając się na kolejne spotkanie. 
Oczywiście wszystko związane z zawodem. 
-Hej U-Kwon. - rzuciła przyjaźnie, gdy tylko go zobaczyła. Chłopak tylko znużony skinął głową. Miał ochotę iść się przespać, lecz wiedział, że ma jeszcze robotę do wykonania. 
-Gdzie Zico? - spytał. Tamta wzruszyła ramionami i przyłożyła palec do ust w zamyśleniu. 
-Chyba w pokoju dwieście dziesięć. Miał sprawdzać towar, ale nie jestem pewna. - odparła, po czym wróciła do wcześniej wykonywanej czynności. 
Blondyn odwrócił się i ponownie wyszedł do przedsionka. Piętro -1 zostało umiejętnie przekształcone na ich schron, które także gwarantowało im przyzwoite warunki do życia. To tutaj jedli, spali, śmiali się, a także tutaj ukrywali całą masę białych proszków, rozmaitych tabletek i Bóg wie czego jeszcze. Osobiście Yookwon nienawidził ćpać, ale fakt, iż zarabiał na tym krocie mu nie przeszkadzał. Kiedy stanął przed drzwiami o numerze dwieście dziesięć zapukał, a po kilku sekundach pchnął do środka. Lider całego kartelu narkotywego ślęczał nad księgami, co chwila klnąc i coś skreślając. Ubrany był zwyczajowo w wymyślne futro, a jego szyję zdobił ciężki, złoty łańcuch. Dwudziestopięcioletni mężczyzna był jednym z najbardziej chytrych i przebiegłych ludzi, jakich U-Kwon znał. Bał się go, czuł do niego respekt i na pewno nigdy, ale to przenigdy nie chciał mu w niczym przeszkodzić. Kiedy Zico nie reagował, odchrząknął cicho. Wtedy mężczyzna podniósł głowę, przeszywając go wzrokiem. 
W jednym oku miał wsadzoną czarną soczewkę, a w drugim białą. Dawało to przeraźliwy efekt. W dodatku szyderczy uśmiech i sposób, w jaki rozmawiał budził w jego rozmówcach respekt oraz nieopisany lęk. Przy każdym jego ruchu blond dredy do ramion poruszały się delikatnie. Jiho skinął głową. 
-Uhm. - zaczął U-Kwon, masując swój kark. 
-Czy ten gówniarz oddał pieniądze? - spytał Zico bez zbędnych słówek rozpoczynających rozmowę. 
-Nie. - stwierdził krótko Yookwon. 
-Ach. - odpowiedział tylko lider, poprawiając jeden z pierścieni na palcach. Chwilę popatrzył na swoje paznokcie, po czym podrapał się w głowę, patrząc na stertę ksiąg. 
-Co zrobimy? - Yookwon nie musiał pytać. Wiedział, co teraz zrobią. Teraz zaczynała się zabawa. 
-Pobawimy się, U-Kwon. - zaśmiał się Zico, a jego śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu. - Pobawimy się, tak, aby ten skurwysyn nigdy więcej nami nie gardził. 
Blondyn skinął głową. Wyciągnął telefon, wybierając numer. Jednocześnie opuścił pomieszczenie jak najprędzej. 
-Słucham? - usłyszał w słuchawce. 
-Mamy robotę, Jaehyo. - powiedział tylko. Nastała chwila ciszy. 
-Zaraz tam będę. - odparł, po czym się rozłączył.
Yookwon przygryzł dolną wargę, wciąż gapiąc się w wygasły już ekran komórki. 
 -Szkoda chłopaka. - westchnął, mrucząc sam do siebie. - Tak niewiele przeżył.
Kilka sekund później zaczął śmiać się sam z siebie, ruszając wolnym krokiem do własnego, przytulnego pokoju.
 -Słońce już nigdy dla ciebie nie wstanie, Kim Jonginie. - wyszeptał, dotykając mimowolnie ukrytą za pasem rączkę pistoletu; jego jedyną kochankę w życiu.





6 komentarzy:

  1. Jestem, cholera, 200% done with you. Jeśli Twoje "podpowiedzi" miały jakoś mi pomóc dojść do rozwiązania, to wiedz, że nie pomogły ani trochę, Ty wredny dziadu. Dobrze, teraz mniej osobiście.
    Nie mam bladego pojęcia, o co chodzi. W zasadzie teraz jestem bardziej zielona niż rozdział temu i w tym momencie jestem pewna, że pół nocy zajmie mi snucie teorii na temat domniemanej fabuły, którą mogłabyś trzymać w głowie.
    Aww, scena SeKaia bardzo kawaii. Jestem fanką.
    Tiffany ciągle mnie irytuje, ale cieszę się, że wprowadziłaś tu U-Kwona. Kocham U-Kwona, zawsze go kocham. Nawet kiedy go nie kocham, to go kocham.
    Jest 1. w nocy, nie wymagaj ode mnie elokwentnych wypowiedzi.
    Jongdae wciąż pozostaje moim ulubionym bohaterem, chociaż
    "Sehun mu coś przypomniał, nie wiedział tylko, co."
    sprawiło, że jestem konfjuzd.
    Może to sobie rozpiszę i coś wymyślę?
    Albo zacznę żulić o kolejny rozdział?
    Nah. Pisz szybko, bo przez Ciebie i Twoje ff dostanę pierdolca. A potem umrę.
    Buziaczki, Czajniczku i dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. wczorja po napisaniu komentarza do 3 rozdziału kapnełam się, że jest juz nowy 4 i takie TAK EJST ♥
    oh Kai co to nie ładne ponowne przedstawianie się... ale fajnie, że chcą zacząć od nowa ^^
    i mimo, że średnio podchodzi mi mówienie na kogoś 'księżniczko' to w tym kontekście jak tu jest bardzo mi się podoba :D
    i wgl co to jakaś zła akcja teraz bd, ja tu już jakieś fluffy wyczuwałam i wgl SeKai 4ever + czasami chen a tu kurde złe blocki mi wkraczają :< no ja mam nadzieję, że jakoś to się ogarnie szybko i bezproblemowo, choc pewnie się przeliczę :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież napisałam w spisie treści, że to angst, żaden fluff ;; ~~

      Usuń
  3. Drogi Czajniczku.
    Powiem ci, że to moje pierwsze spotkanie z SeKaiem i wypadło całkiem nieźle.
    Całkiem nieźle, co ja gadam, jest genialne!

    Strasznie podoba mi się przedstawienie Sehuna w opowiadaniu. Jest cudowny *o*
    Podoba mi się, że wplotłaś tu Block B... U-kwon ahsdfghjkllaslfkjd
    Błagam, pisz tak dalej! Życzę weny!

    I czekam na kolejny rozdział, byle szybko, bo zdycham z ciekawości T_T

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo Block B ;-; Tak bardzo teledysk do Nilili Mambo. ;-;
    Okejeczka, no więc Sehun jest ciota bo uległ Jonginowi i zgodził się na ich znajomość. żal. Dobra wiem, że miłość nie wybiera. Nie było do tej pory wspomniane co Sehun ma do Jongina oprócz tego, że przypomina Tiffany przez oczy. Jongin jest po prostu debilem, niewyżytym z brązowymi oczami, które go zdradzają, więc sądzę, że chce coś więcej od ich znajomości.
    Po prostu wyczuwam na odległość jak Sehun ratuje tyłek Kaia. On przez przypadeczek napotyka jak Kai dostaje wpierdol, spłaca jego dług, zabiera zmasakrowanego Kaia ze sobą. LOVE
    Dlaczego irytuje mnie Xiu skoro i tak nic nie robi? dobra odwala mi.
    Ale Chen, uważam, ze po tym jak opisałaś z nim scenę nad jego rozmyśleniami, zmieniam zdanie. Chen jest takim supcio przyjacielem. I został tak zraniony przez rodziców ;-; I tak bardzo się przejmuje innymi, chociaż na takiego nie wygląda. Ale mógłby się trochę zmienić, bo pod względem on + Sehun nadal mnie drażni XD
    I wczoraj w nocy jak czytałam to miałam więcej wątków komentarzowych, ale zapomniałam *__* I przepraszam, ze tak pogmatwanie pisze, ale mnie nie ma w domku i to dlategoo ://

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaa, sehun, aleś ty, jasna patelnia, bystry! w sumie to tak myślałam, że jongin nie będzie się trzymał swojej zasady "zabawić się i zostawić", sehun jednak w jakimś stopniu go przyciąga, he. :> chcę być księdzem na ich ślubie, nic. zaczynam się poważnie martwić o chena, bo przecież wcześniej był dosyć bezuczuciowym chłopakiem, a teraz jest zupełnie odwrotnie. nałykał się miłości pewnie. ohoho, widzę, że do akcji wreszcie wkracza gang (block b he 8D, bardzo mi do takiej roli pasują) zakładam, że porwą jongina i będą chcieli go zabić, ale w porę wkroczy księżniczka sehun i go uratuje. :-) (nie, ta pora zdecydowanie nie działa na ciebie dobrze, naleśnik) i kolejny raz felsy sekai się we mnie odzywają, no weź. ;__; i jeszcze mała dygresja na koniec, nie wiem czemu, ale ta dziewczyna, która rozmawiała z ukwonem wydawała mi się być tą tiffany, co ją sehun tak siarczyście wyzywa, ale to szczegół. XD

    OdpowiedzUsuń