środa, 1 stycznia 2014

I choose you as my birthday gift - VKook oneshot


TYP: Oneshot {AU & fluff}

SŁÓW: 1381
BOHATEROWIE: Jeon Jeongguk, Kim Taehyung [BTS]
Pomyślałam, że skoro obiecałam Monice VKooka, dobrą okazją będzie wykorzystać fakt, iż Taehyung zaledwie dwa dni temu miał urodziny, prawda? :-) 
***
-Wstawaj!  
Blondyn jęknął, obracając się na drugi bok. Naciągnął na siebie kołdrę wyżej; wszystko, byleby odizolować się od wrzasków młodszego. Jeongguk zerwał z niego pościel, rzucając na podłogę i kręcąc z niezadowoleniem głową. Taehyunga uderzyło chłodne powietrze, więc skulił pod siebie nogi, mimowolnie drżąc. Poczuł gorący oddech na swojej szyi. 
-Jak nie wstaniesz, to zrobię ci krzywdę, hyung. 
Taehyung otworzył oczy i przetarł je znużony. Ziewnął, przeciągając się na materacu, lecz po chwili stał już na nogach, opierając się o szafę obok. Próbował śledzić wzrokiem chłopaka, lecz ten szybko pościelił z powrotem łóżko, układając wszystko w idealnym porządku, po czym pociągnął Tae za nadgarstek. Wyszli z pogrążonej w półmroku sypialni do oświetlonej przez promienie słoneczne kuchni, co uderzyło boleśnie w blondyna. Chciał znowu wrócić do łóżka, owinąć się w kłębek i zapaść w głęboki sen, lecz Jeonggukkie trzymał go mocno. Posadził go na krześle, podsuwając mu talerz z tostami. Sam usiadł naprzeciwko, bacznie obserwując blondyna. 
-Co ty robisz... - wymamrotał tamten, aczkolwiek młodszy wsadził mu do buzi jednego z tostów. 
-Jedz. - powiedział tylko. - Ale przeżuwaj. Samo trzymanie w gębie nic nie da. 
Chłopak zaczął posłusznie przeżuwać. Kiedy w końcu czarnowłosy próbował wcisnąć mu któregoś z kolei tosta do buzi, zaprzeczył, odchylając się do tyłu. Kookie tylko jęknął, ale po chwili się rozchmurzył. 
-To idź się ubierz, poczekam na ciebie. Masz dziesięć minut. - powiedział, klaszcząc w dłonie. 
-Jeonggukkie, powiedz mi, skarbie, co ty kurwa kombinujesz? - spytał Tae z naciskiem na dwa ostatnie słowa. Chłopak zrobił minę zbolałego dzieciaka, zeskakując z krzesła i łapiąc ręce blondyna. Przysunął się tak, że ich czoła się zetknęły. 
-Obiecałeś mi, że pójdziesz gdzieś ze mną. I ja chcę iść dzisiaj. - wyszeptał, muskając wargi Taehyunga. Tamten przysunął się do niego bardziej, pragnąć czegoś więcej, lecz młodszy zasłonił mu tylko usta własną dłonią, śmiejąc się głośno.
-Chyba nadal nie orientujesz się, jaki dzisiaj jest dzień. - zachichotał, pokazując mu włączony kalendarz w telefonie. V zmrużył oczy, bacznie szukając kolorowego pola oznajmiającego dzisiejszą datę. W końcu uderzył się otwartą dłonią w czoło. Mimowolnie jego kąciki ust uniosły się ku górze. 
-Wszystkie najlepszego. - powiedział przymilnie, uśmiechając się sympatycznie. Tae wstał łapiąc lekko twarz maknae i całując delikatnie. Po kilku sekundach poszedł z powrotem do pokoju.
***
Młodszy wydawał się niesamowicie podekscytowany samym faktem, że gdzieś razem idą. Blondyn niechętnie wychodził do ludzi. Wolał siedzieć w własnym pokoju (albo przynajmniej mieszkaniu), siedząc na kanapie pod kocem, trzymając w ramionach młodszego chłopaka, jednocześnie ogladając idiotyczne telenowele i dramy. Kookie wydawał się nieco bardziej lepszy w kontaktach społecznych oraz międzyludzkich, więc zazwyczaj to on organizował jakiekolwiek wyjścia lub spotkania. Tym razem także i on urządził niespodziankę na urodziny V, o których sam solenizant zapomniał. Nadal się zastanawiał jakim cudem do tego doszło. Po chwili sobie uświadomił, że zanim nie poznał czarnowłosego, nikt nigdy o tym teoretycznie ważnym dniu nie pamiętał. 
Idąc uliczkami nieco żywego miasta, trzymając się za ręce, mając możliwość podziwiania wesołej, ślicznej twarzyczki szesnastolatka Taehyung czuł się tak szczęśliwy, jak nigdy wcześniej. Mimo, iż nie potrafił pokazywać uczuć, a zwłaszcza tych pozytywnych, przywiązał się do Jeongguka i nie chciał go stracić. Zacisnął mocniej palce w dłoni chłopaka, na co tamten odwrócił do niego i uśmiechnął sympatycznie. 
-Jesteśmy na miejscu. - powiedział, stając przed niewielką, koreańską restauracją. Taehyung zacisnął tylko mocno usta, nie odpowiadając w żaden sposób. Kiedy weszli do środka, Kookie podszedł do lady i zaczął rozmawiać z kelnerką. Blondyn rozejrzał się niepewnie po pomieszczeniu. Wydawało się być przytulne, a w środku panowała trudna do określenia atmosfera; w pewnym sensie przyjemna. Uśmiechnął się sam do siebie, a po chwili młodszy chłopak pociągnął go do stolika umiejscowionego w kącie. Po drodzie V zdążył zauważyć, że jak na tak małe lokum, przebywało tu dość sporo ludzi. Kiedy usiedli, Jeongguk odwrócił się, bacznie kogoś obserwując. Gdy zobaczył dziewczynę niosącą dwa talerze na drewnianej tacce zachichotał, znowu przekierowując swój wzrok na Taehyunga. W końcu na ich stoliku zagościło japchae*, na co starszy nieomal nie zaczął się panicznie śmiać. 
-Wiem, co lubisz, TaeTae. - rzucił wesoło Kookie. 
-Mówiłem ci kiedyś, jak bardzo cię kocham? - odpowiedział tylko tamten, biorąc do ręki pałeczki. 
-W sumie to rzadko. - Jungkook przyłożył palec do ust, udając zamyślenie. - Nie obraziłbym się, jakbyś powiedział mi to raz jeszcze. 
-Kocham cię najmocniej na świecie, mały, wredny, pyskaty ciasteczku*.  - odparł tamten, nachylając się, aby pocałować lekko w policzek czarnowłosego, po czym wziął się za jedzenie. Jeongguk nie potrafił przestać chichotać na widok zadowolonego TaeTae. 
***
-Zamknij oczy! Zepsujesz mi całą niespodziankę. - krzyknął płaczliwie Jeongguk, ponownie unosząc rękę blondyna do jego oczu. - Zawiąże ci je zaraz jakąś chustką i zrzucę cię z mostu. - warknął. Ponownie złączył ich dłonie i zaczął prowadzić po schodach. Przynajmniej tak się blondynowi wydawało. Chciał zerknąć, gdzie się kierują, ale stwierdził, iż nie zniszczy zabawy chłopakowi. Był w wyśmienitym humorze; Kookie zawsze wiedział, jak sprawić, żeby Taehyung ponownie widział świat w kolorowych barwach. Używał drobnych rzeczy, czasem kilku, teoretycznie nic nie znaczących słów, które napawały blondyna nadzieją i poczuciem bezpieczeństwa. W końcu poczuł, jak zimny wiatr sieka jego skórę, wprowadzając w nieład jasne kosmyki. Przestraszony opuścił ręce, rozglądając się. Stali na dachu; tak po prostu weszli na dach, a kilkadziesiąt metrów pod nimi widział, jak kolorowe samochody, niczym małe mrówki, wiją się po krętych ulicach miasta. Przygryzł dolną wargę i cofnął się kilka kroków do tyłu. 
-Pamiętasz, co to za miejsce? - spytał cicho Jeongguk, podchodząc do niego i opierając własną głowę o jego ramię. Patrzył się przed siebie rozmarzonym wzrokiem, jak gdyby nic nie robił sobie z wysokości, na jakiej się obecnie znajdowali. 
-Pamiętam. - odpowiedział tylko Taehyung, otaczając młodszego i przytulając mocno. 
***
Pewnego dnia, ściślej mówiąc 30 grudnia, dokładnie rok temu, w dniu swoich urodzin Taehyung wszedł na dach z kartką papieru w dłoni. Usiadł kilka metrów od krawędzi budynku, trzymając w dłoniach list. Wodził po nim wzrokiem, jak gdyby widział go po raz pierwszy. Tak naprawdę znał treść wiadomości na pamięć. "Przepraszam, ale odchodzę". 
Zaledwie kilka słów, które uderzyły w niego mocniej niż wszystko inne. Rozerwały jego serce na kilka drobnych kawałeczków, zostawiając w środku czarną pustkę. Nie potrafił niczym jej zapełnić, nawet słonymi łzami, które wciąż leciały po jego zarumienionych policzkach. Przeczesał palcami włosy i, załamany, schował twarz w dłoniach. 
Przez jedną osobę jego życie straciło sens. 
Jedna osoba, która utrzymywała go przy poprawnym funkcjonowaniu. 
Kochał ją, 
i, zdawać by się mogło, 
ona kochała go. 
Ale wszystko teraz wydało się złudne. Całe gorące uczucie okazało się jednym wielkim kłamstwem, przepełnionym goryczą oraz fałszem. Niepewnie wstał. Jego dłonie drżały, a w oczach kłębiły się bolesne myśli. 
Zrobił niepewnie kilka kroków do przodu, praktycznie stojąc na krawędzi wieżowca. Spojrzał w dół. 
Wystarczyło osunąć nogi, a po kilku sekundach odepchnąć się. 
Wystarczyło tak niewiele, aby zakończyć cierpienie, pożerające jego wnętrzności. 
Nagle usłyszał za sobą krzyk. Gwałtownie odwrócił się i zobaczył przerażoną, bladą twarz wlepiającą w niego swój wzrok. Ciemne oczy przepełnione były strachem, a dłoń zasłaniała usta, które przed chwilą wydały z siebie dźwięk lęku, przepełnionego zdumieniem. 
Czy aż tak strasznie wyglądam? 
Chłopak podbiegł do niego, łapiąc jego nadgarstek i pociągając do tyłu. Taehyung nawet nie protestował. Nie miał siły na dłuższą walkę. Wiedział, że już przegrał. 
-Co ty robisz? - powiedział zduszonym głosem czarnowłosy. Blondyn tylko wzruszył ramionami, kolejny raz spoglądając na krawędź wieżowca. Zacisnął mocno usta, a w jego oczach ponownie pojawiły się łzy. 
W pewnym momencie chłopak otarł je wierzchem dłoni. Miał ciepły, kojący dotyk. Po chwili przytulił mocno Taehyunga, który rozkleił się doszczętnie. Łkał, trząsł się i coś mamrotał, a tamten szeptał pocieszające formułki. 
***
-Uratowałeś mnie. - powiedział cicho Taehyung. Jeongguk potrząsnął tylko głową, odchylając się lekko, aby spojrzeć w oczy starszego. Uśmiechnął się słodko. 
-Nikogo nie uratowałem. - odparł. 
-Przecież... 
-Aish, Tae. - położył mu palec na ustach. - Uratowaliśmy się wzajemnie. Nie wracajmy do tego. - ponownie wtulił się w klatkę piersiową blondyna. - Teraz jesteśmy razem i obiecuję, nigdy więcej nie pozwolę, abyś kiedykolwiek pomyślał o tym samym co wtedy. 
V delikatnie uniósł podbródek chłopaka, aby złożyć na jego ustach nieśmiały pocałunek. Kochał go. Tak cholernie go kochał. Był mu wdzięczny za wszystko, co teraz go otaczało. Miał ochotę się rozpłakać z tak wielkiego szczęścia, jakie go spotkało. 
-Wszystkiego najlepszego, TaeTae. - powtórzył kolejny raz Kookie, a jego kąciki ust powędrowały ku górze.

*japchae - ulubione danie Taehyunga; koreańskie danie
*ciasteczku - jak zauważyliście czasem Jeongguka nazywam tutaj "Kookie", czyli po prostu ciasteczkiem.

3 komentarze:

  1. Ayoo jakie to słodkie. Wzruszyłam się nieco pod koniec, naprawdę. Tak jakoś, um. Moją ulubioną sceną jest jednak chyba początek i pobudka. Jakoś tak, przypomina mi jak mnie budzi moja własna przyjaciółka. Ah, dziękuję. W końcu się uśmiechnęłam i to dzięki tobie ♥
    Czyta się z taką lekkością, nie trzeba się specjalnie skupiać. To się ceni, nie za dużo dialogów, nie za dużo tekstu. Ładnie. Mam jednak drobną uwagę, dotyczącą interpunkcji. Po myślniku wstaw spacje. Zauważyłam, że zapominasz o niej i widać to w dialogach. Bądź konsekwentna, bo po zakończeniu wypowiedzi bohatera jej używasz, a przed już nie. Mam nadzieję, ze wiesz o co mi chodzi. :)
    Troszeczkę żal, że nie rozwinęłaś tego bardziej, bo pomysł jest bardzo fajny. Czuję niedosyt, hmm.
    Dużo weny i Szczęśliwego Nowego Roku!
    Ah mogłabym mieć prośbę?
    Podałabyś mi tytuły piosenek, które używasz na blogu? Szczególnie numeru 2? ♥ Taka znana mi piosenka i nie pamiętam ;; Piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę was autorki ficzków, które je dodają jak mam robić zadanie z polskiego, chociaż nawet nie wiem z czego ono jest, a wy mi tutaj rzucacie workiem feelsów, który rozwala się na mojej głowie przez co jestem coraz bardziej niewyżyta.
    VKook.
    Sam paring potwierdza perfekcyjność tego dzieła.
    Czajnik.
    Autorka dodaje kolejne gwiazdki do oceny.
    Niby takie gunwo, a takie wspaniałe *idzie płakać w kąt ze swojej niemocy i beztalencia*
    Czemu ja tak bardzo kocham takie proste scenariusze? :') Uwielbiam takie byle co xD Nie umiem tego opisać xD Coś co jest proste i przewidywalne. Moge czytać 3987932875 takich rzeczy i zawsze będzie mi się podobać :') Nie wiem co mam jeszcze napisać :') Chyba pójdę sobie popłakać nad moim KaiBaekiem, który woła do mnie abym w końcu coś z nim zrobiła :')))))

    OdpowiedzUsuń
  3. nie dość, że ficzek słodki, bo urodzinowy, to jeszcze gif na końcu był całkowitym dopełnieniem tego. felsy, jak Boga kocham, no! kookie uratował v przed najgorszą rzeczą w życiu mimo wszystko aż zazdroszczę tae takiej kochanej osoby, też chciałabym takową mieć, ale pozostaje mi jedynie nieczuła patelnia, która w ogóle nie daje mi radości z życia. ;___; dodam, że przekonałaś mnie nieco bardziej do tego pairingu,, i utwierdziłam się w przekonaniu, iż jungkook jest moim biasem. XD

    OdpowiedzUsuń