czwartek, 26 grudnia 2013

A cat and mouse game - CHAPTER II

ROZDZIAŁ DRUGI - A cat and mouse game 
SŁÓW: 3434 
GŁÓWNY PAIRING: SeKai 
***
-kilka godzin wcześniej-
Sehun stał chwilę przed domem, rozglądając się za znajomym autem zaparkowanym zaraz przy jego schludnym trawniku, lecz w pobliżu nikogo nie było. Wzruszył więc tylko ramionami i ruszył powolnym krokiem w kierunku przystanku autobusowego. Wciąż miał czas, więc włączył listę odtwarzania w telefonie i założył słuchawki. Gdy znalazł się na miejscu i spojrzał na rozkład, stwierdził, że zostało mu dziesięć minut wolnego czasu. Usiadł na ławeczce i zamknął oczy. Oparł się o szklaną budę, po czym pogrążył w marzeniach. Nawet nie wiedział, kiedy usnął. Obudziło go nerwowe potrząsanie za ramię. Zobaczył przed sobą znajomą twarz. 
-Lu... Luhan? - wymamrotał zaspany. Nie wiedział, o co chodzi. Dopiero potem zerknął na swój telefon i zorientował się,  że jest po ósmej. Właśnie trwały pierwsze zajęcia, a on wciąż tkwił na ławce. Uderzył się w czoło, przeklinając swoją bezsenność w duchu. 
-Sehun, ja naprawdę nie chcę wnikać, co tutaj robisz. - zaśmiał się Lu. - Podwieźć cię? - spytał. 
-Z chęcią. - odparł tamten, zakładając na ramię ciemną torbę. Szybko wpakował się do średniej klasy samochodu, prędko zapinając pasy. Był wściekły na siebie. Po chwili ruszyli prostą drogą do szkoły. Drogę spędzili w milczeniu. Kilkanaście minut później stanęli przed szarym, nie wyróżniającym się budynkiem. Sehun wyszedł z niego, znowu odblokowując swój telefon. Przyjechali tutaj w połowie pierwszych zajęć, więc chłopak stwierdził, że nie warto przerywać lekcji. Podrapał się w kark, odwrócił i podziękował przyjacielowi za podwózkę. Zamknął drzwi, a Luhan wycofał się z parkingu. 
Sehun przygryzł dolną wargę. Poprawił torbę, której ramiączko boleśnie wbijało się w ramię od ciężaru książek. 
Kolejny dzień w tej dziurze, westchnął ciężko, po czym wspiął się po betonowych schodach, pchając do środka ciężkie, drewniane drzwi. 
***
-Sehun, on cię obserwuje. - wyszeptał mu do ucha Xiumin, dreptając pospiesznie obok niego. Trzymał książki mocno w rękach, aby przypadkiem mu nie wyleciały przez walkę z tłumem nastolatków. Nie zaliczał się do wysokich, dlatego łatwo było go potrącić. 
-Kto? - zapytał nerwowo Sehun, nawet nie spoglądając w stronę przyjaciela. 
-Ten taki. - odparł Xiumin, schylając się przed umięśnionym chłopakiem, który akurat przez przypadek się zamachnął. 
-Dużo mi to mówi, Xiu. - powiedział Sehun, pociągając bruneta w korytarzyk bok, gdzie panował istny spokój. Odetchnął z ulgą i zamknął oczy. Po chwili spojrzał na przyjaciela i uśmiechnął się sympatycznie. - O czym ty, do cholery, mówisz? 
-Ten, którego wywalili z poprzedniej szkoły. - wytłumaczył Xiumin. - Stoi po prostu i się na ciebie gapi. Boże, może on cię chce pobić albo coś jesz... - przerwał, bo Sehun zaśmiał się głośno, uderzając go lekko w ramię. 
-Jesteś głupi. - odparł tylko, odwrócił się i znowu wpadł w tłum uczniów. 
***
Blondyn leżał na plecach na podłodze w swoim małym, przytulnym pokoiku. Na klatce piersiowej unosił się telefon, wraz z każdym regularnym oddechem. Wpatrywał się w biały sufit, zapominając o mruganiu. W końcu gdy jego oczy zaszły łzami, zamknął je i przeniósł do wydarzeń w szkole. Spojrzał na zegar na ścianie i zorientował się, że jest po osiemnastej. Westchnął cicho, po czym się podniósł. Otworzył szafę i przekrzywił głowę. W końcu zdecydował się na czarny bezrękawnik, z ostrym wycięciem po bokach, że było mu widać połowę żeber. Sam to wyciął i był nawet zadowolony. Wybrał też jasne rurki, które zapewne nikt inny nie włożyłby na nogi. Zabrał z biurka portfel, schował do tylnej kieszeni, po raz ostatni rozejrzał po swoim lokum i zszedł na dół. 
-Panie Oh? - przy drzwiach czekał mężczyzna z lekką siwizną na włosach, ubrany w garnitur. Skłonił się lekko na widok młodzieńca, a tamten tylko uśmiechnął. 
-Mówiłem, abyś nie traktował mnie tak poważnie, Ji Yong. Mów do mnie Sehun, a nie żaden pan Oh. Ja też cię nazywam po imieniu. - uśmiechnął się jeszcze szerzej na widok zdezorientowanej miny lokaja. - Proszę cię. Znasz mnie od bachora. Daj te kluczyki. - wyciągnął rękę, a Ji Yong podał mu to, na co czekał Sehun. - Powiedz rodzicom, gdy wrócą, że będę późno.  
-Twoi rodzice wyjechali na spotkanie służbowe. Wrócą za kilka dni. - odparł lokaj, ponownie się kłaniając. Blondyn zamarł z ręką na klamce. Znowu mnie zostawili bez słowa. Zacisnął mocno usta i wyszedł bez słowa. Dopiero gdy stanął w garażu zorientował się, że Ji Yong dał mu klucze do najdroższego samochodu. Zaklął i miał ochotę się wrócić, gdy nagle poczuł wibracje w kieszeni.
Od: Xiumin 
Gdzie jesteś? Czekamy na ciebie od 15 minut. 
Od: Sehun 
Już jadę.
Zrezygnowany wsiadł do srebrnego McLarena. 
Kurwa. Jebać to. 
Znalazł w skrytce ciemne okulary, przeczesał palcami włosy i z figlarnym uśmiechem na ustach wyjechał z posiadłości. 
***
Kilka minut później zatrzymał się przed niewielkim domkiem jednorodzinnym Xiumina. Widział, jak chłopak czeka przed drzwiami wraz z Kyungsoo. Na widok drogiego samochodu Xiumin otworzył szerzej oczy i szturchnął D.O. Tamten pokiwał głową z uznaniem, lecz po chwili wrócili do dyskusji. Przyjaciele wydawali się pochłonięci rozmową. Xiu gestykulował żywo, lecz na jego twarzy gościło rozdrażnienie. Rozmawiali o nim. Sehun otworzył drzwi, opierając się o przednią maskę. 
-Panienki potrzebują specjalnego zaproszenia? - krzyknął do nich. Kyungsoo omal się nie przewrócił z przerażenia. Złapał się po lewej stronie klatki piersiowej, oddychając ciężko. Xiu pociągnął go zażenowany za rękę, szybko podchodząc do auta. 
-Chcesz chyba zrobić jakieś specjalne wejście, Sehun. - warknął. Wpakował Kyungsoo na przednie siedzenie, a sam poszedł do tyłu. Oh przewrócił oczami, również wsiadając do samochodu. 
-Nie na rozgłosie mi zależy. - odparł, przekręcając kluczyki i wpisując do telefonu adres domu Chena. GPS zaraz pokierował go na najszybszą trasę, więc wcisnął pedał gazu i ruszył. Był doskonałym kierowcą, także bezproblemowo rozmawiał razem z chłopakami, jednocześnie skupiając się na drodze.
-Takim autem? - podniósł brwi Xiumin. Kyungsoo nadal siedział oniemiały. 
-To nie moje. - odparł bez emocji Sehun, zmieniając bieg. 
-Wiem, że nie twoje, kurwa. Czasem cię widzę i nawet jeżdżę z tobą do szkoły. - zirytował się Xiumin. 
-Nie rozumiem, dlaczego się denerwujesz. - warknął blondyn, ostro skręcając w bok. 
-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a tymczasem nigdy nie wiedziałem, co nawet u ciebie stoi w garażu. Aż do teraz. - westchnął Xiu. 
-Aż tak cię to interesuje? - zaśmiał się Sehun. Xiumin pokręcił głową, otwierając usta, lecz blondyn go uciszył. 
-Nie lubię się szczycić pieniędzmi. Wiesz o tym. Ale skoro jedziemy do Chena, który jest moim przeciwieństwem... - wzruszył ramionami, jednocześnie podnosząc okulary przeciwsłoneczne. Odwrócił głowę do bruneta. - Niech wie, że nie jest w tym jedyny. - zachichotał, zatrzymując się przed ogromną bramą, a GPS radośnie oznajmił, że właśnie dojechali do celu podróży.
***
Jongin jak zwykle pojawił się u Chena wcześniej. Był jednym z tych obrzydliwie samolubnych, bogatych i zamożnych dzieciaków, które myślą, że mogły wszystko. I w zasadzie tak właśnie było. Kai nie znał bardziej rozpuszczonego nastolatka w całym jego życiu. Jongdae był arogancki, chamski i szczycił się swoim majątkiem. Ubierał się tylko w najmodniejsze ciuchy, perfidnie patrzył na osoby niższej klasy i drwił z nieco biedniejszych. Mimo wszystko był kochanym, przyjaznym chujem, gdy tylko się go poznało bliżej. Rodzice nie interesowali się swoim synem. Najważniejsze, aby zdał do następnej klasy. Chociaż nawet to nie było zbyt ważne. I tak miał zapewnioną pracę na przyszłość. Często ich nie było, podróżowali po całym świecie. Chen już sam się pogubił czy wyjeżdżali dla własnej przyjemności czy w kwestii interesów. 
Kai właśnie siedział na kanapie w ogromnym salonie, gdy Jongdae wrzeszczał na kogoś przez telefon. W końcu dołączył do Jongina. 
-Kiedy będzie Kris, Chanyeol i Baekhyun? - zapytał Kai. 
-Jak załatwią alkohol. - odparł Chen. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Jongdae odwrócił się i krzyknął do jednej ze stojących przy schodach pokojówek. - I czemu, kurwa, nie otwierasz?! 
Dziewczyna wystraszyła się i czym prędzej wpuściła do mieszkania gości. 
-Powinieneś być sympatyczniejszy dla swoich ludzi. - powiedział Kai niezadowolony. Mimo wszystko zachowała się w nim cząstka uczuć czy tam wyrzutów sumienia. Dla niego to i tak było jedno i to samo; niepotrzebne myśli, zaprzątające jego głową. Nie potrafił jednak wybyć się ich całkowicie, był więc zmuszony po prostu się do nich przyzwyczaić. 
-Mam to gdzieś. - wysyczał Jongdae. - Nareszcie. - powiedział głośniej, gdy Kris podawał sprzątaczce ogromne torby ze stukającymi w środku butelkami. - Amber, zanieś to do lodówki. - odparł do roztrzęsionej dziewczyny. Rzuciła ostatnie spojrzenie na Jongdae, a on postarał się do niej uśmiechnąć. Tamta skinęła głową i szybko zniknęła. 
-Widzisz, to nie było takie trudne. - warknął Kai. Chen wzruszył ramionami i przywitał przyjaciół. 
-Która godzina? - spytał znudzony Jongin. 
-Za trzydzieści minut zaczynamy zabawę. - Chanyeol klasnął w dłonie. - Widzę, że wszystko przygotowane. - chłopak rozejrzał się. Chen mieszkał niczym w willi. Ogromne, marmurowe schody prowadzące na pierwsze piętro od razu rzucały się w oczy. Stamtąd można było przejść na balkon ze zdobionymi barierkami, z którego zaś był doskonały widok na jeszcze większy salon. Obecnie ustawili tam konsolę zarządzającą wszystkimi zawieszonymi głośnikami, wydobywającą się z nich muzyką, a także światłami. Przy kokpicie siedział młody chłopak, zapewne znajomy DJ Chena z "wyższej półki" majstrujący przy urządzeniu. Jongdae zdawał nie zwracać nawet na niego uwagi.
-Gdzie twoi rodzicie? - spytał Baekhyun. Jongdae na to pytanie drgnął i zacisnął mocno usta. 
-Pewnie pierdolą się na Majorce. - wycedził przez zęby. Przed jego oczami pojawiły się obrazy z dzieciństwa, których tak bardzo nienawidził.
***
Sehun wjechał przez ogromną bramę, którą wcześniej otwarło dwoje elegancko ubranych mężczyzn w białych rękawiczkach. Dom, albo raczej willa położona było na pograniczu miasta. Nie było tu zbyt dużo innych budynków. Miejsce zamieszkanie Chena urządzone było na wiek osiemnasty. Wszystko wydawało się jakby z odległych czasów, co niesamowicie przypadło do gustu Sehunowi. Kiedy jeden z lokai podszedł do nich, wysiadł z auta i przekazał mu kluczyki. Poprawił spodnie, włożył ręce do kieszeni, zdając się teraz na swoich przyjaciół. Zobaczył ukradkiem, że na parkingu obok stało już kilkanaście samochodów, także nie byli pierwsi. Podeszli do drzwi. Słychać było z wewnątrz zagłuszającą wszystko inne muzykę. Sehun już sobie wyobrażał, jak jego uszy pękną, gdy tylko wejdą do środka. Kyungsoo zadzwonił, a już po kilku sekundach znajdowali się wewnątrz. Blondyn się nie mylił. Skrzywił się, kiedy tylko dobiegła go piosenka. 
Nikt nie zwracał na nich uwagi. Wszyscy byli w ekstazie, pomimo, że impreza trwała dopiero kilkadziesiąt minut. Po podłodze walały się pierwsze puste butelki. Zobaczył, że Kyungsoo się do kogoś uśmiecha. Podążył za jego wzrokiem i zobaczyli Suho oraz Luhana, którzy z kimś rozmawiali. Szybko do nich podeszli, a ci ucieszyli się na ich widok. Coś powiedzili, aczkolwiek Sehun nie był w stanie dosłyszeć co. Dostrzegł na balkonie Chena, który śmiał się i stał obok DJ. Ich spojrzenia na chwilę się zetknęły, na co kąciki ust Jongdae uniosły się jeszcze wyżej. Szybko odbił się od poręczy i zszedł na dół. Blondyn skrzywił się i, nie bacząc na swoich przyjaciół, poszedł w poszukiwaniu czegoś do picia. 
Dzisiaj miał zamiar się bawić. 
Mimo wszystko.
***
Gdy Chen zobaczył Sehuna od razu zerwał się na dół. Przepchał się przez tańczący, upity tłum i usiadł na kanapie położonej w kącie. Nikt nie mógł tutaj siadać oprócz niego, Krisa, Chanyeola i Baekhyuna, a każdy zdawał sobie z tego sprawę. Woleli nie ryzykować; w końcu nie zawsze ma się okazję przebywać na domówce Jongdae. TEGO Jongdae. Dziewczyny co chwila zerkały w stronę tej czwórki, zagryzając ponętnie wargi. Chen chętnie przy z tej okazji teraz skorzystał, ale obecnie liczyło się co innego. 
Usiadł obok Jongina, który akurat zapalał kolejnego, kilkunastego już dzisiejszego wieczoru jointa. Wziął do ręki zaczętą butelkę z przezroczystą zawartością, po czym pociągnął łyk. Skrzywił się lekko, lecz po chwili znowu kąciki jego ust powędrowały w górę. 
-Jestem ciekawy, kto odpadnie dzisiaj pierwszy. - powiedział, chichocząc. Jongin wzruszył ramionami. 
-Zaprosiłeś nawet nerdów, także spodziewam się, że oni. - odparł z cichym westchnięciem. 
-Macie już jakiś cel? - zapytał Baekhyun, przekrzywiając głowę. Chanyeol spojrzał na niego i zamrugał kilka razy, aczkolwiek nic na to nie odpowiedział. Jongdae wzruszył ramionami, lecz Jongin zerknął na bawiący się tłum. 
-W zasadzie to tak. - odparł Jongin, wstając. Wyciągnął z kieszeni małą, plastikową torebeczkę z białą tabletką w środku, po czym usiadł, wbijając w nią wzrok z zadowoleniem. Z twarzy Chena zniknął cały uśmiech. Spojrzał z przerażeniem na Chanyeola, a tamten ściągnął brwi. 
-Co to jest? - zapytał chłopak. 
-Mała niespodzianka. - powiedział Kai, bawiąc się torebeczką. 
-Nigdy tego nie widziałem. Skąd to masz? - drążył dalej temat Chan. 
-Bo nie ćpiesz, skąd masz wiedzieć? - zaśmiał się Jongin. - I tak nie wiesz co to jest, nawet, jakbym ci powiedział. Nie jesteś w tym obeznany. - potrząsnął głową, a grzywka opadła na jego ciemne oczy. 
Jongdae przygryzł dolną wargę. Bał się o przyjaciela. Nie spodziewał się, że Kai dojdzie do tego, aby faszerować Sehuna jakimiś tabletkami. On wygląda teraz jak jakiś psychol, na miłość boską. Chanyeol najwidoczniej myślał tak samo. Zacisnął pięści, szarpnął Baekhyuna za ramię i popchnął go do przodku. Szepnął mu coś do ucha, a tamten przestraszony pokiwał tylko głową. Po chwili już ich nie było. 
-Oddaj mi to. - powiedział zdecydowany Jongdae. Kai uniósł brwi, kierując swój wzrok na chłopaka. - Oddaj mi to. - powtórzył Chen. 
-Dlaczego? - spytał najwidoczniej zdumiony Kai. - Wyluzuj się. Jesteś trochę zestresowany. - znowu się zaśmiał, zaciskając w dłoni torebeczkę. - Przecież ciebie nikt nie obchodzi, pamiętasz? 
Chen miał ochotę krzyknąć na niego, uderzyć, cokolwiek, lecz ten już zdążył zniknąć. Jongdae przeklinał siebie w duchu. Czemu martwił się tak o Sehuna? Przecież nawet go nie znał. 
Kurwa. Ja przecież znam gry Jongina. 
I tego obawiał się najbardziej. 
***
Sehun był w środku tłumu, ruszając się w rytm muzyki. Co chwila ktoś się o niego obijał, dotykał, a on tylko chichotał za każdym razem. Trochę już wypił, także wszystko wydawało mu się nieco zamglone. Myśli pędziły jak oszalałe, a chłopak za nimi nie nadążał. Spojrzał w prawo i zobaczył, jak ktoś przemyka się pod ścianą do schodów. Wydawało mu się, że to był Xiumin, aczkolwiek mógł się pomylić. Nie był już niczego pewien. Wolał nie ufać swoim oczom, nie ufał także swojemu umysłowi. Nie ufał sobie - nie w tym stanie. Nagle ktoś złapał go mocno za nadgarstek i pociągnął w bok. Blondyn prawie potknął się o własną nogę, ale został podtrzymany przez silną rękę. Chciał się wyrwać, zacząć wrzeszczeć na tego, ktokolwiek go wyciągnął. Ale z drugiej strony podobał mu się jego dotyk. Był ciepły, inny i przyprawiał go o dreszcze. Przypomniał sobie jedną imprezę, gdy pewna dziewczyna trzymała go w podobny sposób. Potrząsnął głową, odpychając od siebie smutne wspomienia. Od tamtej pory ta dziewczyna często pojawiała się przed jego oczami, szczególnie ich chwile sam na sam. Nigdy więcej jej nie spotkał. 
Nawet nie zauważył, jak ktoś go gdzieś prowadzi. Zaparł się nogami, gdy z trudnością uświadomił sobie, że zostaje prowadzony na górę. Złapał się wolną rękę za poręcz i przykucnął. Usłyszał, jak ktoś zaklnął przed nim. Mocna dłoń podniosła jego głowę i zobaczył przed sobą znajomą twarz. 
Chłopaka. 
Zmarszczył brwi próbując sobie przypomnieć, kto to jest, aczkolwiek wszystko wirowało w nim z zawrotną prędkością. W pierwszej chwili myślał, że to jego nauczyciel, ten, który przyszedł na praktyki, ale co on mógłby tutaj robić. Po kilku sekundach doszedł do wniosku, że to jednak któryś z uczniów, bo wydawało się, iż jest zbliżony wiekiem do Sehuna. Podobały mu się ciemne oczy chłopaka i jego zadziorny uśmiech, aczkolwiek nadal mocno trzymał się poręczy. To musiało naprawdę wyglądać komicznie, ale kto by o tym teraz myślał? Blondyn nagle poczuł w sobie pragnienie, więc gwałtownie wstał, lecz schody pod nim nagle zawirowały. Przewrócił się na bok, uderzając głową o podłogę. Jęknął, łapiąc się za zranione miejsce. Na szczęście nie krwawił. 
-Jaka z ciebie ciota. - usłyszał nad sobą, a ktoś złapał go mocno za koszulkę. Postawił go z powrotem niczym szmatę. Nie podobało mu się to, ale ponownie zobaczył te same oczy, więc się uspokoił. 
Zdecydowanie te oczy go relaksowały, także pragnął w nich tonąć i tonąć. 
Tiffany miała takie same oczy. 
Kiedy to sobie uświadomił, otworzył zdziwiony usta. 
Czy to męska wersja Tiffany? 
Zmrużył oczy, próbując połączyć ze sobą fakty. A może to była Tiffany? Tak długo jej nie widział... 
Ale Tiffany była dziewczyną, a on nie był dziewczyną. 
To się nie zgadzało, a chyba było kluczowe. 
Albo on jest dziewczyną.
Od tego myślenia rozbolała go głowa. Chciał pić. 
-Naprawdę z ciebie ciota. - powtórzył chłopak przed nim. 
-Ach Tiffany. - wymamrotał Sehun. Cudowne oczy przed nim rozszerzyły się zdumione. Czy to Tiffany? Powiedziałem jej imię, a ona się zdziwiła. To Tiffany. Sehun już chciał się uśmiechnąć. 
-Kim jest kurwa Tiffany? - męski głos zapytał z oburzeniem. 
-Ach, nie jesteś Tiffany. Tak myślałem. - wystękał Sehun. 
-Nie, kurwa. Jestem facetem. - zapeszył się chłopak. 
-A to spierdalaj. - wybąkał Sehun i wyrwał z żelaznego uścisku. Krok po kroku schodził na dół, aczkolwiek schody rzeczywiście zdawały się pływać. Falowały pod nim, jeszcze bardziej dekocentrując blondyna. Nie wiedział, co miał robić. Wydawało mu się, że rusza się do przodu, a tymczasem wciąż stał w miejscu. 
-Co ty robisz? - spytał, tłumiąc śmiech, chłopak za nim. Sehun miał ochotę się odwrócić, ale głowa była zbyt ciężka. 
-Schodzę na dół. - powiedział, albo raczej wymamrotał. 
-Stoisz w miejscu. - zauważył tamten. 
-Przecież idę na dół. - prawie krzyknął Sehun. Nagle zobaczył, że obie jego nogi stoją na tym samym schodku, mimo, iż wszystko nadal się poruszało. - Czy ja stoję w miejscu? - zapytał, jakby przed chwilą chłopak mu tego nie wypomniał. Tym razem ten z tyłu zaśmiał się głośno. Blondynowi się to nie spodobało. Odwrócił głową, łapiąc się poręczy. Zamachnął się, lecz nie trafił, bo widział podwójnie. W odwecie chłopak złapał go ponownie za nadgarstek i pociągnął do siebie, w konsekwencji czego znalazł się wyjątkowo blisko tych cudownych oczu. Ponownie się w nie wgłębił, a także ponownie zobaczył Tiffany. Chciał wymówić to imię, lecz nie zdążył, gdyż tamten odwrócił się tyłem i poszedł do góry, wlokąc za sobą Sehuna. Blondyn się poddał, gdyż nie miał siły walczyć. Czuł, że odpływa. 
-Chcę pić. - wymamrotał, gdy byli już na piętrze. Jego napastnik zdawał się doskonale znać ten dom, gdyż automatycznie skręcił w lewo. Sehun stwierdził w myślach, że na pewno by się tutaj pogubił. W pewnym momencie chłopak popchnął go lekko, tak, że blondyn wylądował na ziemi. Skulił się, czując podchodzącą do gardła zawartość jego żołądka. Zacisnął mocno pięści, powstrzymując wymioty. Po chwili wziął się w garść i usiadł, opierając o barierki za sobą. 
-Daj mi pić. - powtórzył. Chłopak pokręcił głową wyciągając coś z kieszeni. Sehun naprawdę próbował dojrzeć, co to jest, ale to, że osobnik przed nim tym czymś machał utradniało zadanie. 
-Nie machaj tym, ja pieprzę, bo zrzygam ci się na buty. - powiedział zniesmaczony. Tamten skrzywił się i cofnął o krok. 
-Wyglądasz jak nieszczęście. - stwierdził. Miał wyjątkowy ponętny głos. Podobał się Sehunowi tak samo, jak oczy, chociaż tym razem nie przypominał mu Tiffany. 
-I tak się czuję. - stwierdził Sehun, wzdychając ciężko. - Ale jak się napiję będzie mi lepiej. - uniósł lekko kąciki. Tamten jęknął. 
-Uparty jesteś, popierdoleńcu. - zachichotał. - Wiesz, kim jestem? - spytał, przekrzywiając głowę. 
-Tiffany. - wyrzucił z siebie automatycznie blondyn, lecz po chwili zamrugał kilka razy. - Albo nie. Tiffany podnieciła mnie dopiero sam na sam. 
Chłopak zamarł, wpatrując się w Sehuna jak na dziwaka, lecz po chwili jego oczy złagodniały. Przykucnął zaraz naprzeciwko blondyna. 
-A nie jestem podobny do Tiffany? - zamruczał. Sehun poczuł, że zaczyna drżeć. 
-Masz identyczne oczy. Odwróć się i nie patrz się tak na mnie, bo się boję. - blodnyn mówił łamiącym się głosem. Tiffany też miała brązowe włosy. On też ma. Za dużo podobieństw. Mimo, że nie widział dokładnie rysów twarzy, czuł to samo uczucie jak przy Tiffany. Bał się tego, chciał to odepchnąć. Wiedział, że znowu będzie cierpieć. Mimo dużej ilości alkoholu w sobie zdawał sobie z tego sprawę i całymi resztkami sił w jego sflaczałym ciele próbował walczyć. Prowadził nieprzerwaną bitwę z samym sobą, która go wykańczała. Poczuł, jak łzy zbierają się w jego oczach. Znowu zacisnął mocno pięści. Paznokcie boleśnie wbijały się w delikatną skórę wewnętrznej części dłoni. Przygryzł dolną wargę, odbijając się od dna. 
-Naprawdę jesteś ciotą. - powtórzył brunet, lecz jego głos wydawał się miękki i... przepełniony troską. 
-Tiffany, zostaw mnie. - powiedział Sehun. 
-Nie jestem Tiffany. - zaprzeczył chłopak, już któryś raz z kolei w ciągu ostatnich wydarzeń. - Kim jest Tiffany? 
-Suką. - odparł mimowolnie blondyn, a po chwili skóra na policzkach go paliła. Kochał Tiffany, kochał całym sercem, a ona go zostawiła. Tak po prostu jak dziecko zostawia zużytą zabawkę. Pragnął ją zobaczyć, a ona usunęła go ze swojego życia. 
-Nie płacz. - Sehun nawet nie wiedział, że łzy popłynęły mu cienkim strumieniem. Chłopak otarł je dwoma palcami. Jego dotyk relaksował, tak, jak rozluźniał go dotyk Tiffany. 
-Zostaw mnie. - powiedział blondyn. Miał ochotę oderwać się od tego cholernego klona dziewczyny, ale nie potrafił się nawet podnieść. W pewnym momencie brunet westchnął. 
-Nie umiem ci tego zrobić. Zjebałeś całe moje plany. - wyszeptał, po czym wziął go mocno w ramiona i znowu poprowadził wgłąb korytarza.


5 komentarzy:

  1. jedno słowo na wszytko: Z A J E B I S T E
    chcę wiedzieć co się dalej stało!!! ;w;

    OdpowiedzUsuń
  2. bosze jakie to super xDD
    podoba mi się, że Kai to ten zły, bo jakoś tak fajnie to przedstawiłaś xD naogól tego nie lubię, bo dla mnie to uroczy ukeś, ale tutaj mi pasuje :3
    i ja tu już czekałam na Kaia i pigułkę i Sehuna w akcji a tu dupa! :<
    i te wszystkie gadki o tiffany mnie bawią na maxa serio XD
    weny życzę w kolejnych rozdziałach ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie jestem do końca pewna, czy to kwestia tego, że czytanie o 3. nad ranem źle wpływa na mój biedny, splamiony hardym yaoi móżdżek i nie on pracuje tak, jak pracować powinien, czy też wina tajemniczej aury, jaką stworzyłaś, ale totalnie nie mam pojęcia, co może wydarzyć się dalej. Zazwyczaj mam chociaż pomysł, a tutaj jestem zielona jak wiosenna trawa po deszczu.
    Jak już wspominałam, postać Tiffany działa mi na nerwy, chociaż nie do końca wiem, kim jest.
    Scena przedstawiająca nietrzeźwego Sehuna sprawiła, że śmiałam się tak głośno, że obudziłam mojego biednego dziadka.
    I nawiązując również do rozdziału pierwszego- jestem fanką badassowej charakterystyki postaci. Magia, kochana, magia.
    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały.
    Weny, dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. NO DOBRA. Ty już wiesz, ze Cię zabiję za tego ficka. Booo Ja wierna hunhanowi podniecam się na sekaiu XD
    Matko Ty wiesz jaki ja opór miałam do tego opowiadania i ile się zbierałam. No Boże, było mi od razu powiedzieć, ze to jest takie masdbvksab
    Nie mogę się wysłowić bo no matko, czytałam i mnie aż skręcało z ciekawości co dalej! Pisz tak dalej, nie zjeb tego, proszę ;-;
    Sehun taki piękny. A w tej koszulce wyobraziłam go sobie i nie mogę oddychać. Pijany Sehun - coś pięknego Xd Boże co za ciota xd I teraz to musi być miłość, bo ja tez płaczę po alkoholu.
    Ale teraz wyszło na to, ze to Kai jest ciota, bo zmiękł na widok płaczącego Sehuna czy cośś.
    Btw. Uwielbiam wszędzie się pieprzącego baekyeola. A moment w pierwszym rozdziale, gdzie ta dwójka dosiada się do stolika MISTRZOWSKI XD

    Przez to, że opisywałaś imprezę, musiałam sobie zrobić własną w pokoju xd
    Boże, pisz kolejny rozdział, I PAMIĘTAJ: PISZESZ BARDZO DOBRZE, NIGDY JUŻ NIE MIEJ WĄTPLIWOŚCI <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń