wtorek, 24 grudnia 2013

A cat and mouse game - CHAPTER I

Szybko do was wracam, z kolejnym, tym razem dłuższym SeKaiem. Będę to ciągnąć, żaden one-shot tym razem. 
Doprawdy, nie wiem dlaczego tak dobrze pisze mi się SeKaie, skoro moje serce wyznaje HunHana?
ROZDZIAŁ PIERWSZY 
A cat and mouse game
GŁÓWNY PAIRING: SeKai
SŁÓW: 1620 
***
Sehun był zwykłym chłopakiem, który utrzymywał swoje kontakty towarzyskie ze wszystkimi na takim samym, sympatycznym poziomie. Uśmiechał się do wszystkich, starał być grzeczny i poukładany. Nigdy nie pokazywał, ile pieniędzy kryje jego portfel, nie afiszował się swoim domem ani nie szczycił, jak wiele może zyskać za wyłącznie pstryknięciem palca, także każdy brał go za przeciętnego dziewiętnastolatka, ucznia ostatniej klasy liceum. W szkole także nie radził sobie źle. Był bystry, zaliczał się nawet do jednych z tych "lepszych". Teoretycznie pobierał stypendium, w praktyce kazał dyrektorowi przekazać te pieniądze komuś innemu lecz na jakieś drobne zapotrzebowania szkoły. 
Nauczyciele go lubili. Dziewczyny go lubiły. Chłopaki go lubili. Wszyscy go lubili, a on lubił wszystkich. Często wychodził, imprezował, był poukładany. Nie ćpał, nie palił, czasem wypił, ale nigdy się nie schlał, aby nie pamiętać co robił wcześniej. Wiele dziewcząt wzdychało na jego widok i pragnęło go mieć między swoimi nogami, lecz Sehun delikatnie potrząsał głową na każdą propozycję. W sumie nie wiadomo, czy Oh był nadal prawiczkiem czy nie, aczkolwiek z jego ruchów można by wywnioskować, że jednak w tych pewnych sprawach był nieco obeznany.
Nie kłócił się z nikim, nie szukał sprzeczek. Jego uśmiech należał do tych tajemniczych, który skrywał za sobą największe sekrety świata. To właśnie drobne wykrzywienie ust rozkochało Jongina w młodszym o parę miesięcy od siebie chłopaku. Wiedział, że zepsuje tego aniołka, ale pragnął go mieć, pragnął sprawić, że jego imię będzie rozbrzmiewać najgłośniej w jego ustach. Początek roku szkolnego i nowa szkoła nie przypadły Kaiowi do gustu, ale cóż miał zrobić, skoro z poprzedniej go wyrzucili? Szybko wplątał się w czarne towarzystwo liceum, od których żerował na alkoholu i narkotykach. 
Zdążył już nawet po dwóch miesiącach od września założyć się, że przeleci najwięcej dziewczyn podczas jednego tygodnia. I wygrał.
Jongin - typ wysportowanego, idealnie wyrzeźbionego mężczyzny, o zwinnych, kocich ruchach, rozgrzewających każdą dziewczynę, obok której tylko przeszedł. Uśmiechał się zadziornie, wkładając do ust kolejnego jointa. Jeżeli w filmach byli tacy bohaterowie, którzy swoim zachowaniem typowego bad-boya podbijali serca płci pięknej, Kai na pewno odzwierciedlał te role w rzeczywistości. Z początku ignorował wszystkie próby przebicia się przez chłodny mur Jongina. Z czasem znudziło mi się samodzielne zadowalanie, więc pozwolił sobie czasem na drobny "skok w bok" z nieco bardziej przyzwoitą częścią kobiet z liceum. Nie było ich zbyt wiele, lecz po alkoholu liczba zwrastała z zawrotną prędkością.
W pewnym momencie przez przypadek natknął się na Sehuna. Nie wiedział, jakim cudem nie zauważał chłopaka wcześniej. Po prostu szwędał się gdzieś po ciemnych zakamarkach korytarza, gdzie Kai nawet nie spoglądał. Od razu wpadł mu w oko. Mimo zainteresowania raczej dziewczynami, Jongin zapragnął spróbować czegoś nowego. Podczas przerwy obiadowej siedzał jak zwykle w najbardziej odległym stoliku, wraz ze swoimi, tak samo zepsutymi przyjaciółmi. Wciąż ilustrował wzrokiem blondyna kilka miejsc dalej. 
-Jongin kurwa. - wycedził Kris. - Mówię do ciebie chuju. 
-Zamknij mordę. - warknął Jongin, marszcząc brwi. 
-Myślałem, że przeleciałeś już połowę dziewczyn w tej szkole, a ty nadal wpatrujesz się w coraz to kolejne cycki. - Chen zaśmiał się głośno, otwierając puszkę napoju z przyjemnym sykiem. 
-Zamknij... - Kai nie skończył, gdy do stolika dosiadło się dwóch głośnych chłopaków. Jeden wyjątkowy wysoki o czarnych włosach i radosnym uśmiechu, a drugi niski o uroczej, brązowej grzywce opadającej na oczy. Uderzyli swoimi tackami o stół, aby zwrócić uwagę wszystkich siedzących. 
-Dzień dobry. - powiedział Chanyeol, siadając obok Baekhyuna i obejmując go w talii. 
-Nie ruchajcie się przy mnie, bo się zerzygam. - powiedział zniesmaczony Kris, spoglądając na przyjaciół z obrzydzeniem. 
-Już to zrobiliśmy. - odparł z zadziornym uśmiechem Chan, na co Baekhyun uderzył go w ramię, jakby to była jakaś tajemnica. 
-Gdzie tym razem? - zapytał Chen. 
-W kiblu dla personelu. - wzruszył ramionami Yeol. - Nic nowego. 
-Ja pierdolę, wychodzę. - rzucił Kris, po czym rzeczywiście wstał i wyszedł czym prędzej. Jongin nawet nie zwrócił na nich uwagi. Wciąż skupiał swój wzrok na Sehunie, badając każdy jego ruch. Przygryzł delikatnie wargę, gdy tamten odwrócił się w jego kierunku. Policzki chłopaka zalał rumieniec. Prędko wrócił do swojego jedzenia, już nigdy więcej nie spoglądając w kierunku ostatniego stolika. 
-Co za suka. - wyszeptał Jongin. Chen uniósł pytająco brwi, lecz Kai nawet tego nie zauważył. 
-Księżniczko, przestań się gapić w tamtym kierunku. Tam nawet nie ma dziewczyn. Na co ty się patrzysz? - zapytał podirytowany Jongdae. Wykręcił Jonginowi rękę, na co tamten syknął wściekle, automatycznie odwracając głowę w kierunku przyjaciela. Wyszarpał się, jednocześnie uderzając Chena w twarz. Jongdae cofnął się lekko, przykładając własne dłonie do lewego oka, które pulsowało i było nienaturalnie ciepłe. 
-Popierdoleńcu, opanuj się. - warknął Jongdae. 
-Przepraszam. - odpowiedział bez emocji tamten, podając koledze puszkę napoju, która chociaż w małym stopniu utrzymywała jeszcze chłodną temperaturę. Tamten wzdrygnął się pod zimnym dotykiem, lecz nie protestował. 
-Na co się ciągle gapisz? - powtórzył swoje pytanie wciąż rozwścieczony Chen. 
-Jongade, hyung, czy kiedykolwiek miałeś ochotę wyruchać nieznajomego chłopaka, którego widzisz pierwszy raz w życiu? - odparł tamten, wydymając usta. Chen otworzył szerzej usta, a Baekhyun zastygł z widelcem przed ustami. Chanyeol zakrzustił się piciem, kaszląc uporczywie. 
-Co ty... - zaczął Baekhyun. 
-A to nieważne. - skwitował Kai, po czym wstał, podążając za przykładem Krisa. 
***
Gdy zabrzmiał dzwonek obwieszczający koniec lekcji, Kai stanął pod jednym z filarów i bacznie obserwował korytarz. Szczególnie interesowały go zielone szafki, a szczególnie jedna. 
Szafka Sehuna. 
Nie miał bladego pojęcia, która mogłaby do niego należeć. Irytował go ten fakt, lecz postanowił cierpliwie poczekać. Jego wnętrzności natomiast już od kilku godzin domagały się dawki nikotyny, a głód z każdą sekundą się posilał. Nie mógł zapalić w szkole, a też nie chciał jej tak szybko opuścić. Postawił sobie cel, który miał zamiar zrealizować. Albo raczej wymierzył ofiarę, którą miał zamiar dopaść. Uśmiechnął się do własnych myśli, gdy ktoś nagle wyrwał go z rozkosznych marzeń. 
-Jongin. - usłyszał swoje własne imię wypowiadane przez wyjątkowo gruby głos. Chanyeol stał nad nim, jak zwykle z drażniącym uśmiechem igrającym na ustach. - Wpadniesz dzisiaj do mnie? 
-O której? - zapytał zaciekawiony. 
-O dziewiętnastnej. 
-Coś większego? 
Chan tylko skinął głową, zaśmiał się i odszedł. Kai od razu pomyślał nad pomysłem zaproszenia jego kruchej ptaszyny na imprezę. Wiedział, że Sehun nie jest typem antyspołecznego kujona, więc pewnie zgodziłby się, aczkolwiek z drugiej strony nie wiadomo jak zareagowałby na fakt, iż to sam Jongin go zaprasza. Westchnął, przeklinając w duchu, jak zawiłą osobą musiał być Oh Sehun.
***
Chanyeol teoretycznie skręcił za rogiem, lecz gdy tylko zniknął z pola widzenia Jongina (co nie było jednak zbyt trudne, zważając na to, że wpatrywał się w szafki niczym na jakieś bóstwo) przystanął, odwracając głowę w bok, jednocześnie zerkając na masywną postać bruneta. Wyciągnął telefon i pośpiesznie wybrał numer. 
-Księżniczka została zaproszona. - powiedział cicho, tłumiąc cichot. 
-Doskonale. - odparł z Chen z wyraźnym zadowoleniem. 
-Tak właściwie po co to robimy? - zapytał Chan, który nadal nie rozumiał całej sytuacji. 
-Bo mnie Jongin niemiłosiernie wkurwia. Niech w końcu przeleci tą swoją kruszynkę i da nam spokój. Nie mogę patrzyć, jak rujnuje wszystkim humor wokół przez swoją pierdoloną dziwkę. Za kilka godzin wręcz dosłownie pierdoloną dziwkę. - odciął się Chen. 
-Rozumiem. A ta kruszynka nazywa się...? 
-No właśnie nie wiem. Dopilnuj, aby się dowiedzieć, Yeol. 
-Kurwa Chen... 
-Do zobaczenia wieczorem! 
Chanyeol usłyszał sygnał w słuchawce oznajmiający, że rozmóca się rozłączył. Przeklnął siarczyście, chowając komórkę do przedniej kieszeni kurtki. Wciąż obserwował Jongina. W końcu się ruszył, na co Chanyeol wytężył wzrok. Z końca drugiego korytarza wyjawił się wysoki blondyn, o promiennym uśmiechu zalewającym całą jego twarz. Nie potrafił sobie przypomnieć, kto to jest. Wydawało mu się, że widzi chłopaka pierwszy raz w życiu. 
Jednak... 
Gdy tylko Sehun pożegnał się z przyjaciółmi i ruszył do swojej szafki, Kai od razu podszedł do chłopaka. Zamknął mu szafkę przed nosem, po czym okręcił, tak, aby znaleźć się twarzą twarz z Sehunem. Chan zmarszczył brwi. Nie słyszał, co Kai mu powiedział, lecz ten wyraźnie się obruszył i spróbował ponownie otworzyć szafkę. W końcu zrezgynowany odwrócił się na pięcie, zmierzając prosto w zakręt, za którym czaił sę Yeol. Chłopak nie wiedział, co zrobić, więc ruszył przed siebie jak gdyby nigdy nic. Kiedy zobaczył, że Sehun go mija, a Jongin za nim nie biegnie dogonił blondyna szybkim krokiem. Jego długie nogi nie miały problemu z przyspieszonym tempem Oh.
-Hej. - powiedział nerwowo Chanyeol, zatrzymując się w miejscu. Blondyn także przystanął i kilka razy nerwowo zamrugał. W końcu kąciki jego ust uniosły się minimalnie. 
-Cześć. Znamy się? - spytał. 
-Właściwie to nie. - odparł Chan. Stwierdził, że nie warto kłamać. - Jestem Park Chanyeol. - wyciągnął rękę. Tamten lekko ją uścisnął, kłaniając się delikatnie. 
-Oh Sehun. - odpowiedział sympatycznie. Kurwa, chłopak rzeczywiście jest nader sympatyczny, ale nie spodziewał się, że aż tak. Przygryzł zdenerwowany dolną wargę, spuszczając wzrok. W końcu zebrał się w sobie. 
-Kojarzysz może Kim Jongdae? - wyszczerzył zęby, lecz gdy zobaczył zdorientowaną minę Sehuna pokiwał głową, sprawiając, że jego włosy zmierzwiły się w charakterystyczny nieład. - To nic. Masz tutaj adres. Mam nadzieję, że wpadniesz. Zapraszamy wszystkich, więc możesz przyprowadzić ze sobą kogo chcesz. - wcisnął mu w dłoń wcześniej przygotowaną karteczkę, pomachał na pożegnanie i ruszył przed szkołę, gdzie czekał zaparkowany duży, czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Otworzył przednie drzwi od strony kierowcy, po czym usiadł z głośnym westchnięciem. Chłopak na siedziniu obok opierał się o swoją dłoń, widocznie znudzony. 
-Ile można się bawić w to pieprzenie. - stwierdził ociągle. - Kim jest kolejna zdobycz Jongina? - zapytał, jak gdyby go to interesowało. 
-Nie uwierzysz, ale nasz podrywacz postanowił pobawić się w geja. - odparł ze śmiechem Chanyeol. - Wiedziałem, że on zawsze jest pojebany, ale żeby to tego stopnia... 
-Twierdzisz, że jesteśmy pojebani, Channy? - obruszył się Baek. 
-Jesteś normalny, Baek? - powiedział, wciąż chichocząc. Tamten tylko wzruszył ramionami, ściągając koszulkę.             
-Nie wiem, Chan. - wyszeptał tylko, pomagając Chanyeolowi odpiąć spodnie. - Nie wiem, Channie.

3 komentarze:

  1. Zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że to będzie coś "słodkiego". Świetnie się zapowiada. Nie mogę się doczekać kolejnej części. Powodzenia w dalszym pisaniu.~

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    Też myślałam ze będzie wersji "słodko" i wgl
    ale bardzo mnie się podoba czekam na następny rozdział. x

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów Sekai, a moje serce się raduje, no kc czajniczku bardzo mocno. Strasznie podoba mi się tu Chen, zawsze w ficzkach był takim radosnym chłoptasiem, czasem trollem, a tutaj taki chujas, że głowa mała. No kocham. <3 Chanyeola całkowicie skojarzyłam z The Letter *gomeeeeeneeeee* w ogóle nie wiem czemu. Kai, serio przeleciałeś dużo dziewczyn w ciągu tygodnia? Lul, propsik ogierze. I tak nagle zobaczył Sehuna i zachciało mu się robić skok w bok, hoho. Przeczytałam już kolejny rozdział z tego i wiem, oj dużo wiem, co mnie bardzo cieszy. Liczę na ogromną ilość ruchania, czajniczku, you know, że lubię. XDD
    lowe yu <3

    OdpowiedzUsuń