piątek, 24 stycznia 2014

A cat and mouse game - CHAPTER VII

Rozdział siódmy - A cat and mouse game
SŁÓW: 1651 
GŁÓWNY PAIRING: SeKai
***
Sehun siedział w ostatniej ławce pod oknem, gapiąc się ze znudzeniem w telefon. Pan Kim nie przychodził już połowę lekcji, co nie było podobne do tego poukładanego, porządnego człowieka. Był marnym wychowawcą, uczył przedmiotu najlepiej jak potrafił, aczkolwiek nie zawsze wychodziło mu to dobrze. W każdym razie nie można było zarzucić mu, że nie dotrzymuje słowa lub w jego głowie panuje istny chaos. 
Prowadził raczej nudne życie, które opierało się na zasadzie praca-dom. W pewnym momencie drzwi gwałtownie otworzyły się, a do środka wpadł starszy, drobny mężczyzna ze stosem papierów i teczek. Położył je nerwowo na biurku. W tym też momencie odwrócił głowę i przywołał do siebie skinieniem ręki onieśmielonego chłopaka w kącie. Wtem każdy zobaczył, że ktokolwiek w ogóle wszedł za nauczycielem. Brunet trzymał kurczowo palce na przydużej marynarce mundurka i przygryzał nieśmiało wargę, wolno ilustrując pomieszczenie. Albo być może twarze uczniów? 
-Od dzisiaj będziecie mieli nowego kolegę w klasie. - odezwał się pan Kim, wycierając czoło płócienną chusteczką. Spojrzał na zegarek i zmarszczył brwi, mamrocząc coś pod nosem. - Nazywa się Lee Min Hyuk. - chłopak ukłonił się, a jego kąciki ust lekko uniosły się. - Usiądź tam. - wskazał palcem pedagog. - Oh Sehun cię oprowadzi. 
Blondyn warknął, spuszczając głowę, lecz nic nie odpowiedział. Kiedy chłopak zajął swoje miejsce i odwrócił się, Sehun automatycznie uśmiechnął się promiennie, wyciągając dłoń. Minhyuk uścisnął ją przyjaźnie. 
-Lee Min Hyuk. - powtórzył. - Ale mów na mnie Minhyuk. 
-Oh Sehun. - odparł tylko blondyn. 
***
Sehun szybko znalazł wspólny język z Minhyukiem. Chłopak okazał się radosny i sympatyczny, dlatego z przyjemnością zapoznał bruneta z Minseokiem oraz Kyungsoo. Wkrótce wędrowali razem korytarzami w kierunku stołówki, śmiejąc się przy kolejnej opowieści Minhyuka o jego wcześniejszej szkole. Kiedy znaleźli się w końcu przy swoim stoliku, Sehun kompletnie był pochłonięty rozmową z nowym kolegą, ignorując zaciekłe wibracje w kieszeni. Z początku nie za bardzo cieszył się z faktu, iż będzie musiał użerać się z kolejnym nowym, aczkolwiek prędko zmienił zdanie. Jadł obiad, wpatrując się uważnie w bruneta, co jakiś czas zasłaniając usta, aby powstrzymać się od chichotu. 
***
Jongin odchylił się lekko na krześle, przejeżdżając językiem po dolnej wardze. Chanyeol coś żywo opowiadał mu z miejsca obok, ale Kai niekoniecznie był zainteresowany historią chłopaka. Kiedy poczuł lekkie uderzenie w ramię, odwrócił głowę i mruknął coś w odpowiedzi, po czym jego wzrok ponownie spoczął na kilka stolików dalej. 
-Jongin. - powiedział nieco głośniej Chanyeol, machając mu dłonią przed oczami. - Żyjesz?
-Żyję, Yeol. - odpowiedział w końcu Jongin, zabierając się za jedzenie. 
-Myślałem, że dałeś sobie z nim spokój. - odparł przyjaciel, otwierając z sykiem schłodzony napój i unosząc go do ust. 
-Niekoniecznie. - zaśmiał się brunet. 
-Dlatego was nie było ostatnio w szkole? 
Kai uśmiechnął się szeroko. Nagle poczuł na swoim policzku czyjś szybki pocałunek, a gdy odwrócił głowę zobaczył Baekhyuna... 
Już przy wargach Chanyeola. Kilka sekund później siedział na krześle między nimi, kładąc niedbale własny obiad na stolik. 
-To jak tam? - spytał wesoło. Jongin otarł wierzchem dłoni policzek i wzruszył ramionami. 
-No weź. - jęknął Baekhyun. - Już nie możesz nazywać mnie pedałkiem, skoro sam nim jesteś. - wyszeptał z ekscytacją, biorąc do ręki jabłko. 
-Nie jestem pedałkiem. - obruszył się brunet, odsuwając lekko zniesmaczony. Baekhyun zaśmiał się głośno, a Chanyeol odwrócił głowę, tłumiąc uśmiech cisnący się na wargi.
-Nie, skądże. Ruchanie się z chłopakiem nie robi z ciebie geja. Kto by o tym pomyślał? Chanyeol? Jak myślisz? Przecież to w stu procentach heteroseksualne! W końcu... raz w dupę to nie pedał, prawda? 
Jongin burknął coś, wstając gwałtownie. Spojrzał ukradkiem na stolik, przy którym przebywał Sehun i spostrzegł nagle, że siedzi przy nich ktoś obcy. Otworzył usta ze zdumienia, lecz szybko je zamknął, mrużąc oczy. Brunet odwrócił się w jego stronę, a ich spojrzenia spotkały się. Przeszedł go dreszcz na widok lekkiego uśmiechu tamtego. Szybko odwrócił się do drzwi i wyszedł.
***
-To do zobaczenia o ósmej. - rzucił wesoło Sehun do Minhyuka, żegnając się z nim, po czym odwrócił się w przeciwnym kierunku. Szedł szybko, aby nie spóźnić się autobus. Gdy skręcił w ostatni korytarz, ktoś złapał go za nadgarstek i pociągnął do siebie. Z początku chciał się wyrwać, lecz prędko spostrzegł, że to Jongin, więc objął go tylko w talii, muskając delikatnie w usta. 
-Chyba mnie unikałeś. - mruknął brunet, przejeżdżając wargami po jego szczęce. 
-Chyba na pewno. - odparł tamten z delikatnym uśmiechem, odsuwając go od siebie. 
-Kto to jest? - zapytał Jongin, łapiąc go za dłoń i zmierzając w kierunku wyjścia. 
-Kto? 
-Ten brunet. 
Sehun uśmiechnął się, kręcąc głową. 
-Nowy w naszej klasie. - odparł tylko głosem, który miał zakończyć dyskusję. Jongin najwidoczniej zrozumiał, że Sehun nie chce o tym rozmawiać, więc nie kontynuował tematu. 
-Z łaski swojej odpisywałbyś mi. - burknął niezadowolony. 
-Przepraszam. - blondyn pocałował go w policzek, lekko wyślizgując i poprawiając torbę. Popchnął drzwi wyjściowe, wzdychając ciężko. 
-Dzisiaj nie mam czasu, Jongin. - odwrócił głowę. - Napiszę wieczorem. - po czym szybko zszedł po schodach, pospiesznie idąc na przystanek. 
***
Jongdae leżał w swoim łóżku spoglądając tępo w sufit. Nadal bolał go nos, a połowę twarzy pokrywały fioletowe siniaki. Odwrócił głowę w bok, gdzie na krześle siedział Chanyeol. Patrzył się na niego ze smutkiem, czego Jongdae nie cierpiał. Ponownie skierował wzrok do góry. 
-Zabiję gnoja. - warknął któryś z kolei raz Chanyeol, na co Chen uśmiechnął się lekko; na tyle, ile pozwalały mu opatrunki. 
-Nie trzeba, Yeol. - powiedział ciepło. Wrócił niedawno ze szpitala, nie było go jakiś czas w szkole. Nie zadzwonił do nikogo ani nie odpisywał. Nie chciał się z nikim widzieć; mimo to Chanyeol przyszedł zaraz po lekcjach, zirytowany brakiem odzewu od przyjaciela. 
Gdyby Jongdae był sam, zapewne by się rozpłakał. Nie doceniał wcześniej ludzi, którzy go otaczali. A na pewno nie Chanyeola. Myślał, że najbliższy jest mu Jongin. Ale chyba się mylił. To nie tak, że obwiniał Kaia za to, iż się na niego rzucił. Wiedział, że się nie kontrolował. Zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy powiedział o tym Sehunowi. 
Czy Sehun zdaje sobie sprawę z uzależnienia Jongina? 
Martwił się. 
Jongdae na pewno się martwił: nie wiedział tylko o kogo. 
-Nic mu nie rób. - Jongdae wyciągnął rękę w bok, na co Chanyeol uścisnął lekko jego dłoń. Wdrapał się na łóżko, siadając obok niego ze skrzyżowanymi nogami. 
-Nie ma prawa... 
-Wziął te pierdolone tabletki, Chanyeol. - Chen zerknął na chłopaka, a na jego twarzy pojawiło się zdezorientowanie. - Te tabletki, które niby miał dla Sehuna. I na pewno nie wziął jednej. Musiał mieć tego więcej. 
Chanyeol zamknął oczy, wypuszczając głośno powietrze. 
-Skąd on to bierze? - spytał cicho. Jongdae pokręcił głową, wzruszając ramionami.
-Nie mam pojęcia, Yeol, ale się boję. - przełknął głośno ślinę, przygryzając niepewnie dolną wargę. - Yeol, narkotyki są drogie. A on nie ma skąd brać pieniędzy. 
Przyjaciel otworzył usta, lecz prędko je zamknął, marszcząc brwi. 
-Czy sugerujesz... 
-Nic nie sugeruję. Zastanawiam się, czy on przypadkiem nie wdepnie zaraz w największe gówno na świecie. - warknął, wyrywając jego dłoń i chowając ręce pod kołdrę. 
-Albo już nie wdepnął. - wyszeptał cicho Chanyeol, przysuwając nogi do siebie. 
-Albo już nie wdepnął. - powtórzył głośniej Chen, przymykając powieki.
***
Jaehyo wszedł do budynku zadowolony. Gdy przeszedł przez wszystkie zabezpieczenia i znalazł się w salonie, Yookwon zaraz go zauważył. Uśmiechnął się na widok kolegi, unosząc brwi. 
-Dzisiaj o ósmej. - rzucił Jae, ściągając z obrzydzeniem marynarkę mundurka. - Nigdy więcej tam nie wracam. Poza tym dziwnie się czułem pod nazwiskiem kogoś innego. Szczególnie, że był to mój kolega i który już nie żyje.
-Trzeba wykorzystywać pozostałe papiery. Czyli znowu muszę załatwiać, żeby cię stamtąd wypisać. - westchnął Zico, przeciągając się na kanapie. - Udręka z tobą, dzieciaku. 
-Przepraszam. - powiedział potulnie Jaehyo, siadając na fotelu i przysuwając się do stołu. 
-Nie możecie tego załatwić szybko? - jęknęła czarnowłosa, podkulając nogi pod siebie i wydymając wargi. 
-Nie marudź, Victoria. - burknął U-Kwon, wkładając pistolet do schowanej kieszonki po wewnętrznej stronie czarnej marynarki. - Będzie zabawnie. 
-Nie widzę zabawy w znęcaniu się nad dziećmi. - odezwała się tym razem Dara, a Qian uśmiechnęła się do niej sympatycznie. 
-To się nie dołączajcie. - warknął Jaehyo, na co Zico uniósł rękę, a brunet spuścił wzrok. 
-Ja się chętnie dołączę. - rozległ się damski, lekko upity głos z tyłu. Tiffany stała w progu, trzymając w dłoni wysokie szpilki. Zaśmiała się lekko i podeszła do Zico, nachylając zwinnie nad nim. Szepnęła mu coś do ucha, przygryzając dolną wargę, na co tamten uśmiechnął się. Dziewczyna wyprostowała się, spoglądając na Jaehyo. 
-Chcę Sehuna. - powiedziała chłodno. Yookwon zaśmiał się głośno, a Jaehyo odwrócił głowę, kompletnie ignorując Mi-Young. Dziewczyna otwarła usta zaskoczona i od razu skierowała wzrok na blondyna. 
-Kochanie, chcieć to sobie możesz. - wyszeptał U-Kwon, podchodząc do niej i przejeżdżając palcem po jej podbródku, unosząc go lekko, aby spojrzała mu w oczy. - Nie będziemy się ruchać, tylko go zarżniemy, jak gdyby był nic nie znaczącym zwierzakiem. 
Tiffany wciągnęła gwałtownie powietrze, odsuwając się do tyłu. Zmrużyła niepewnie oczy. 
-Po co chcecie go zabijać? - spytała niepewnie. 
-A dlaczego by nie? - wzruszył ramionami Zico, odwracając głowę.
-Przecież tutaj najważniejszy jest Kai. Nie Sehun. 
-To nie ma znaczenia. - warknął Jaehyo, podnosząc się. - Yookwon, dzwoń po Dragona. Jest trzecia. Mamy niewiele czasu.  
-Nie pozwolę wam zabić Sehuna. - krzyknęła nieco piskliwie Tiffany, przez co każdy nagle skierował na nią swój wzrok. 
-Właśnie zabiłaś jakiegoś faceta, który nie dowiózł nam towaru. - odezwał się Zico chłodnym głosem. - Dlaczego chcesz darować Sehuna? 
Dziewczyna spuściła wzrok, rumieniąc się lekko. 
Nagle przywódca kartelu wstał i złapał ją za szyję, przyciskając do ściany. 
-Posłuchaj, kochanie. - warknął. - Nie ty tutaj rządzisz. Nie odzywaj się niepotrzebnie albo zastąpię cię kimś innym. Ostatnio na zbyt wiele sobie pozwalasz. Chyba znowu chcesz wrócić na ulicę i pierdolić się z pierwszym lepszym, abyś miała tylko pieniądze na gówno, które wciągasz każdego wieczoru, hm? - puścił ją, a Tiffany osunęła się po ścianie, oddychając ciężko. Uniosła niepewnie wzrok, na co Zico zarechotał. 
Oprócz jego śmiechu w pomieszczeniu panowała grobowa cisza. 




4 komentarze:

  1. YAAAAAAAAH CZAJNIK SERIO.
    Z rozdziału na rozdział mam coraz większy mindfuck, ranisz mnie bez żalu.
    Och, Tiffany jaka wrażliwa się zrobiła, wow (nienawidzę szmaty hehe).
    Okie dokie, przejdźmy dalej.
    Jak już powiedziałam, bardzo serdecznie gorąco pragnę ChenHuna, to nieważne, że SeKai to moje otp. SZIP HARD.
    Kai niespodziewanie zaczął działać mi na nerwy, zaskoczenie.
    Bardzo uwielbiam Baekhyuna, jest super wspaniały, rzucam w niego serduszkiem.
    A poza tym, to nie wiem, co więcej napisać, bo mam trzy kilo siana w głowie i słabo orientuję się w sytuacji. Czekam na więcej z niecierpliwością.
    Lowki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny dobry rozdział.
    Boję się o Sehuna, mam nadzieję, że go nie zabiją. I mam też nadzieję, że Jongdae nie wtryni się do 'związku' SeKai'a. Nadal nienawidzę Tiffany, to zło wcielone.
    Yay, Sehunnie dał mu buziaka w policzek.~
    Chciałabym zobaczyć tu trochę Chanbaeka, pedałki w akcji. ;u;
    Będę czekać na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra ten Ci się udał <3
    Mówiłam, że Tiffany ma uczucia! Niech ona go ocali, czy coś ;-;
    W sumie to nie spodziewałam się, że Minhyuk jest podstawiony. Wydawał się mi zwykłym nowy uczniem, o którego Kai jest zazdrosny. Punkt dla Ciebie.
    Za bardzo brutalnie bdzie, jeżeli zabiją Sehuna. Z reszta jeżeli go zabiją to Kai trochę pocierpi i nic nie wskórają. Lepiej jak go będą torturować czy coś, albo nawet przetrzymywać. Takimi działaniami zapewnią sobie angaż Kaia i nie tylko. Tylko, z etym samym ściągną na siebie policje, bo rodzice Sehuna, tez na pewno będą się o niego martwić. Tutaj już musisz coś wykombinować.
    Chanyeol kochany przyjaciel, ale niech nic nie robi Kaiowi. Lepiej będzie jak się wszyscy ogarną i łączną braterską miłością, wyślą go na odwyk. Niech Jongdae dochodzi do siebie i nie niszczy sekaia. Ostatecznie niech się przerucha z Sehunem, ale niech nie niszczy Sekaia XD
    Czy ja już wspominałam, jak bardzo kocham Baekyeola w tym opowiadaniu? ahhaha <3
    Pisz dalej <3


    OdpowiedzUsuń
  4. CZAJNICZKUUUUUUUUU ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    nawet nie wiesz jak ja cię kocham za tego ficzka, naprawdę. co czytam kolejny rozdział, tym bardziej mnie on ciekawi, jak boga kocham. pojawił się nowy w szkole, w dodatku trafiło na sehuna, że to on ma go pilnować, a ja już jak na złość myślę o zbereźnych rzeczach z nimi w roli głównej! (no naleśniku, kiedy ty o takich rzeczach nie myślisz, to ja nie wiem) jongin zazdrosny powiadasz, no i dobrze, miłość to jest wojna! (ja pierdolę, już nie wiem co piszę, pewnie myślisz, że jongin pożyczył mi tych tabletek XD) w ogóle chen taka martwiąca się o wszystkich baba, ale może to i dobrze, przynajmniej nie jest tym złym i niedobrym jongdae. no i ta gangsterka na koniec, jezu, mam ochotę jeszcze bardziej zajebać wszystkim z tej grupy, a szczególnie tiffany (cóż to za suka to ja nie wiem) najpierw pobawiła się sehunem, a teraz nie chce, żeby go zabijano (w sumie ja też nie chcę, ale ona to co innego) weź się, dziewczynko, odczep od sehuna, on tam ma cię głęboko gdzieś, jongin ważniejszy.
    czajniczku, pisz szybciuteńko kolejne rozdziały, bo chyba spłonę! (´∇ノ`*)ノ

    OdpowiedzUsuń