II
Główny pairing: Chanbaek
Słów: 1600
Ostrzeżenia: Przekleństwa.
Typ: Fluff, AU.
…kolejny raz zmieniłam wygląd bloga, aczkolwiek
teraz mogę obiecać, że ostatecznie! Już nie powinnam z niczym kombinować…
przynajmniej przez najbliższe dni, kk. ~
Autobus przyjechał równo o godzinie dwudziestej trzydzieści cztery, chociaż wolałem chyba, aby tym razem się spóźnił. Modliłem się o jakikolwiek postój na trasie, choć wiedziałem, że to niemożliwe. Wsiadłem niespiesznie do pojazdu, siadając od razu na tyle, odwracając głowę w bok. Nie chciałem patrzeć na innych, uciekałem wzrokiem od ludzi i wnętrza autobusu. Bałem się, że spotkam któregoś z kolegów Jongina, czego pragnąłem uniknąć z całych sił. Przełknąłem głośno ślinę, kiedy ktoś do mnie się dosiadł. Zacisnąłem mocniej palce na czarnej torbie, spoczywającej spokojnie na moich kolanach. Nie czułem na sobie tego niekomfortowego, palącego wzroku, więc odetchnąłem, z nadzieją, że mój towarzysz to tylko kolejna, nic nieznacząca, szara i obca twarz. Odwróciłem pomału głowę w jego stronę i rozchyliłem zdumiony wargi, otwierając szerzej oczy.
-Cześć. – rzucił wesoło chłopak, patrząc się na mnie bez krzty niepewności. Uniósł delikatnie kąciki ust, podając mi rękę, którą uścisnąłem delikatnie po chwili wahania. Przygryzłem dolną wargę, wciąż się nie odzywając, więc blondyn westchnął cicho.
Gdybym nie wiedział kto to jest, zapewne pomyślałbym, że jest to dziewczyna. Chłopak miał wyjątkowo dziewczęcą urodę, a jego zachowanie na pewno nie ułatwiało zagadki jego płci. Nawet jego głos brzmiał uroczo i niezupełnie męsko.
-Dobra, nie masz zamiaru odzywać się to nie, ale… - dodał, bacznie obserwując moją reakcję. Albo raczej jej brak. - …ale nie musisz się mnie bać, dobrze? – uniósł brwi, uśmiechając się pokrzepiająco. Pokiwałem głową,
-Nie boję się. – powiedziałem cicho, przekierowując swój wzrok na własne dłonie.
-Tak, powiedzmy. – mruknął tamten. – Mniejsza, jestem tutaj, bo Chanyeol mnie poprosił, abym coś dla niego zrobił. Nie wiem dlaczego mu tak na tobie zależy. Ale to urocze, wiesz? – zachichotał, przez co na moje policzki wstąpił lekki rumieniec. Potarłem je prędko palcami.
-Ojeeeej. Jakiś ty słodki. – chłopak wysunął dolną wargę do przodu, z rozczuleniem śledząc każdy mój ruch. Pomału zaczynał mnie drażnić, acz wciąż nie czułem się na tyle pewnie, aby oznajmić to głośno, więc uparcie milczałem.
-Och, ja się przecież nie przedstawiłem! – blondyn uderzył się otwartą dłonią w czoło, potrząsając głową. – Jestem Luhan. Chodzę do klasy wyżej niż ty. O, jestem starszy. Nie powiedziałbyś, prawda? – zaśmiał się, a gdy autobus zatrzymał się na którymś już przystanku, wyjrzał za okno. – Zaraz będziemy na miejscu. Więc. Przyjaźnię się z Chanyeolem, co już wiesz. Channie poprosił mnie, abym z tobą pojechał do… Jongina. – zawahał się przy imieniu bruneta, przez co zerknąłem na niego, marszcząc lekko brwi. – Ale to nie wszystko! Channie opowiedział mi, jak Jongin cię traktuje, co też tajemnicą nie jest. – Luhan wygiął usta w podkówkę. Wydawało mi się, że się na moment zasmucił, chociaż mogły być to tylko pozory. – Tak nie może być, Baekkie! To niemoralne. To…
-Nie twoja sprawa. – przerwałem mu spokojnie, podnosząc się i zawieszając torbę na ramię. Przeprosiłem zdezorientowanego blondyna i wyszedłem z autobusu, a Luhan poszedł zaraz za mną, wsadzając dłonie do kieszeni marynarki.
-Być może nie moja sprawa, masz rację. – pokiwał głową, dotrzymując mi kroku. – Ale sam sobie nie poradzisz, Baekkie, a to jak on cię traktuje jest aż nienormalne. Przecież nikt nie ma prawa robić sobie z człowieka niewolnika! Baekhyun, otrząśnij się. – stanął przede mną, patrząc się na mnie zupełnie poważnie. Spojrzałem mu w oczy, próbując ocenić, czy jest to kolejny żart, tym razem ze strony Chanyeola. Nie zdziwiłbym się, gdyby to wszystko okazało się tylko zakładem lub kawałem, którego padłem ofiarą. Byłem przyzwyczajony, że ludzie mną gardzili. Kto by chciał zadawać się z prywatną dziwką i kurą domową, podchodzącą pod rodzaj służebnicy? Przygryzłem dolną wargę, dreptając w miejscu.
-Luhan, doceniam to wszystko, ale to nie jest tak proste jak ci się zdaje. – wymamrotałem, spuszczając głowę. Poczułem łzy w oczach i starałem się z całych sił, aby głos mi nie zadrżał. – Nie mam się gdzie podziać. Jongin daje mi lokum. Nie mam pracy, nie mam rodziny.
-Baekkie, to wszystko można załatwić. Przecież nie jesteś sam. Masz Chanyeola. A jeśli masz go, masz i mnie. Wiem, że być może mi nie ufasz, nie masz przecież do tego powodów. Ale chyba ufasz Channiemu, prawda?
~ * ~
-Dalej nie jestem zbyt pew…
-Baekkie! – Chanyeol podniósł nieco głos, zaciskając mocniej palce na mojej dłoni, przez co uspokoiłem się nieco. Wypuściłem głośno powietrze z ust, spoglądając na dużo wyższego chłopaka przez krótką chwilę, aby otworzyć drzwi do mieszkania Jongina. Od razu zobaczyłem bruneta opierającego się o szafę w przedpokoju, unoszącego pomału brwi na widok Chanyeola i Luhana obok mnie. Otworzył tylko usta, ale Luhan wkroczył do mieszkania, kłaniając się przed gospodarzem i uśmiechając się, a Chanyeol pociągnął mnie za nim.
-My tylko na chwilkę. – powiedział Chanyeol wesoło, zaraz też przekierowując swój wzrok na mnie. – Który pokój?
-Tutaj. – wymamrotałem, pokazując palcem na wejście do naszej sypialni. Chanyeol bez żadnych oporów wszedł do środka, wyciągając pierwszą lepszą torbę, jaką znalazł.
-Możesz się pakować. – polecił mi, odwracając się teraz do Jongina, który wciąż nie wiedział co robić.
-Co wy… - warknął, ale Luhan przyłożył palec do jego ust, kiwając poważnie głową. Jongin odepchnął jego rękę, mrucząc coś pod nosem i zaraz znalazł się przy mnie, zabierając torbę, do której już zaczynałem pakować swoje rzeczy.
-Co ty odpierdalasz? – wysyczał, a Chanyeol szarpnął go za ramię do tyłu, przytwierdzając zaraz do ściany.
-Kochanie, nie tak nerwowo. – westchnął cicho, przekrzywiając głowę w bok. – Jesteś zbyt agresywny. Nie dziwię się, że Baekhyun nienawidzi wracać do tego domu.
-Co?
-Jesteś przebrzydłą szmatą i właśnie tracisz swoją dziwkę. – zaśmiał się Chanyeol i puścił Jongina, przykucając przy mnie. Udawałem, że jestem głuchy, ślepy i głupi. Wsadzałem niedbale ciuchy do torby, zaciskając wargi w wąską szparę.
-Zadzwonię na policję!
-Dobrze. Przy okazji dorzuć, że znęcałeś się nad Baekhyunem. Dla potwierdzenia zostaniemy tutaj, aby pokazać im jego ślady i siniaki na całym ciele. Baekhyun na pewno nie będzie szczędził szczegółów, także… - Channie wzruszył ramionami, wyciągając telefon i wybierając trzycyfrowy numer. – Mam ja zadzwonić czy ty chcesz to zrobić?
Jongin spojrzał na niego ze wściekłością w oczach i zacisnął dłonie w pięści. Miałem wrażenie, że zaraz rzuci się na Chanyeola. Zaraz też poczułem na sobie jego wzrok, przez co odwróciłem głowę w bok, przyciskając się bardziej do Channiego. Tamten tylko objął mnie, spokojnie głaszcząc moje ramię.
-Możemy iść. Nie będziemy zawadzać panu Kim w jego codziennych czynnościach. Och, i, Jongin. Możesz mieć pewność, że już nie zawitamy w twoich progach. Nie dam ci się jednak pożegnać z Baekhyunem, przepraszam. Nie chciałbym, abyś go dotykał. Brzydziłbym się potem go przytulać. Do widzenia, Jongin.
I tym sposobem, w przeciągu zaledwie kilku szybkich minut… stałem się wolny.
~ * ~
Wszystko stało się tak nagle. Dalej nie potrafiłem zaakceptować, że… uwolniłem się. Że nie mam się już czego obawiać. Że nikt już nie będzie mną rządził, a ja zacznę żyć tak, jak żyć zawsze chciałem. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego mój wybawca się o mnie tak troszczy. Chciałem ciągle powtarzać mu słowo „dziękuję”, chciałem pokazać, że mi również zależy, lecz z drugiej strony wzruszenie ogarniało całe moje ciało, przez co nie mogłem wydobyć z siebie głosu. To było niczym sen. Niczym spełnienie najskrytszych marzeń, o które modliłem się każdego wieczora i każdego ranka, wciąż nie tracąc nadziei, że kiedyś przyjdą na świat tak łatwo i niespodziewanie.
Chanyeol mieszkał w centrum miasta, w jednej z bogatszych części. Nie miałem wcześniej okazji z nim rozmawiać, przelotnie mówiliśmy sobie cześć na korytarzu. Tak naprawdę podszedł do mnie znikąd i znikąd się mną zajął, a ja dotąd nie miałem odwagi zapytać dlaczego. Byłem mu dozgonnie wdzięczny za to, co dla mnie zrobił i nie chciałem niszczyć chwili, a także nie chciałem, aby nagle to wszystko okazało się tylko snem. Teraz, gdy poczułem wolność, nie byłem w stanie sobie wyobrazić, jak wytrzymałem tę klatkę pod jarzmem Jongina i jego brutalnych skrzydeł. Bałem się dotyku obcych. Bałem się bliższych kontaktów z ludźmi, bałem się wszystkiego, co wymagało interakcji międzyludzkich. Z Chanyeolem jednak było inaczej, ponieważ ufałem mu bezgranicznie i miałem coś w rodzaju intuicji, która podpowiadała mi, że on jest zupełnym przeciwieństwem Jongina. Otworzył przede mną drzwi do swojego prywatnego królestwa i rozwarłem zdziwiony usta, zasłaniając je prędko dłonią. Spojrzałem niepewnie na Chanyeola, potrząsając zaraz głową.
-Nie mogę… - zacząłem, ale tamten tylko uciszył mnie, obejmując w pasie i oprowadzając po pomieszczeniach.
Mieszkanie Chanyeola było przepełnione pieniędzmi i od razu można było dostrzec, że Chanyeol do biednych nie należy. Jego mieszkanie było przeogromne, urządzone ze smakiem i jak najbardziej nowocześnie. Trzy pokoje, w tym sypialnia Chanyeola z dwuosobowym łóżkiem, kuchnia, osobno łazienka i toaleta, salon, a także balkon z widokiem na panoramę całego miasta. Warto tutaj zaznaczyć, że Chanyeol mieszkał na szóstym piętrze, przez co widok wieczorem musiał dosłownie zapierać dech w piersiach. Nie potrafiłem sobie wyobrazić życia wśród takich luksusów. To nie tak, że Jongin również należał do biednych; Jongin po prostu nigdy nie pozwalał mi na zbyt wiele.
-Jak ci się podoba? – zapytał Chanyeol, gdy staliśmy na balkonie. Oparł się o barierki, patrząc się na mnie uważnie.
-To jest… - przygryzłem dolną wargę, wzruszając ramionami. – Nie mogę cię tak wykorzystywać, to zbyt wiele…
-Och, Baekkie. A ty dalej swoje. – mruknął niezadowolony chłopak, odwracając głowę w bok. Przysunął się bliżej mnie, obejmując i przejeżdżając nosem po moim policzku, który po chwili delikatnie pocałował. – Powinieneś się cieszyć, a nie narzekać. – wyszeptał, przyciskając mnie bardziej do siebie. Zarumieniłem się i zmieszany odwróciłem wzrok, na co zaśmiał się cicho, patrząc na mnie rozczulony.
-Już ci nic nie grozi. – powiedział cicho, unosząc mój podbródek i zmuszając mnie tym samym, abym na niego spojrzał. Uniósł delikatnie kąciki ust, opierając jego czoło o moje. – Jesteś ze mną bezpieczny. Sprawię, że poczujesz się jak księżniczka. Chcę być twoim aniołkiem, który będzie cię chronił.
-Już nim jesteś, Channie. – odparłem drżącym głosem, na co tamten uśmiechnął się szerzej, zaraz też czule złączając nasze usta.
asdfghjkl
OdpowiedzUsuńBrawo, Baek! W końcu nie jesteś... "prywatną dziwką". Nareszcie. Spodobała mi się postać Luhana w tym rozdziale. Poza tym mam jedno zastrzeżenie: źle zapisujesz dialogi, chodzi mi o kropki. Powinno być:
- Cześć, mamo - powiedziałem.
A nie:
- Cześć, mamo. - powiedziałem.
To tyle z mojej strony. No i oczywiście weny życzę!
Omomomomo pierwszy raz czytam to opowiadanie iii Jestem ........ SZCZESLIWA opowiadanie zajebiste dobra koniec mojego wyznania:D Bd dobrze ze baeki zostawił jongina nie zasługiwał na takie cos mam nadzieje ze chan i nie zrobi mu krzywdy ani nie bd sie zachowywał tak jak Kai ze cos za cos Bo jeśli tak to skopę tą SEXY dupe channiemu hahahaha Mam nadzieje ze bd szczesli razem a baeki dopuści chana do Sb bo widać ze tamten cos do,niego czuje a ten dupek Kai nie wypierdziela na jakas inna planetę i pozwoli baekyeol sie rozwinie na dobre bo serio dorwę go i za ile czekolada:D a tak ogólnie to powodzenia i co ile bd dodawana nowa czesc bo albo mam zryta banie i źle przeczytalam ze na dwóch sie nie skonczy albo to mnie wyślijcie na jakas planetę moze byc nawet tam gdzie Kai za mój blad jeśli tak to odrazu przepraszam:(( Ale mam nadzieję ze dobrze przeczytalam i ze bd dalsza czesc nawet moga byc 3czesci:D Dobra koniec spowiedzi ^^ Powodzenia i weny^•^<3
OdpowiedzUsuń"Safe and Sound" kończy się na trzeciej części, którą powinnam dodać dzisiaj wieczorem. ♡
UsuńPomimo,Juz nie,mogę sie doczekac:D<33 I mam nadzieje ze skończy sie dobrze:D
Usuń